https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pies, czyli kot

„Express Bydgoski” wziął na celownik sprzątanie po zimie. Zaprosiliśmy Czytelników do wspólnej „Miotły Expressu” - wiosennego piętnowania wszystkich brudnych miejsc i ludzi za nie odpowiedzialnych. Pierwszego dnia dyżuru zostaliśmy zbombardowani telefonami. Dyżurna dziennikarka miała tylko jedną refleksję: „Znam już lokalizację każdej psiej kupy w Bydgoszczy”.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >„Express Bydgoski” wziął na celownik sprzątanie po zimie. Zaprosiliśmy Czytelników do wspólnej „Miotły Expressu” - wiosennego piętnowania wszystkich brudnych miejsc i ludzi za nie odpowiedzialnych. Pierwszego dnia dyżuru zostaliśmy zbombardowani telefonami. Dyżurna dziennikarka miała tylko jedną refleksję: „Znam już lokalizację każdej psiej kupy w Bydgoszczy”.

Bo oto okazało się, że żaden wyrzucony na śmietnik tapczan, żaden brudny śnieg ani inna dziura w asfalcie tak nas nie wkurzają jak psie pamiątki. Fakt, nie wiem, jak to wytłumaczyć naukowo, ale po srogiej zimie pojawiły ich się tony. Zaprzyjaźniony Toruń zna nawet gabaryty problemu. Wyliczono tam, że około 15 tysięcy czworonogów daje miesięcznie około 200 ton nawozu! Robi wrażenie, zwłaszcza jak sobie uświadomimy, że w Bydgoszczy i tu na pewno mamy lepsze wyniki... Tylko matematycznie rzecz ujmując, bo sąsiedzi postanowili być awangardą nie tylko województwa, ale i kraju, wymyślając ekstremalną kampanię przeciwdziałania problemowi. Na Zachodzie jest już znany szokujący plakat malucha z rączkami wysmarowanymi wiadomo czym, przypominający, że dziecko (w domyśle - twoje) wszystko bierze nie tylko do łapek, ale i do buzi. Toruń idzie tym tropem, okrzyknął się pierwszym miastem, które chce mówić o śmierdzącym kłopocie w sposób... „pojechany” (jak zwykła komentować młodzież).

<!** reklama>Za kilka dni rusza tam billboardowo-happeningowa akcja... „Pokochaj psią kupę”. Osobiście mam kilka ważniejszych rzeczy do kochania, ale ferment (nomen omen) jest. Autorzy pomysłu przekonują, że merytoryczne apele i delikatne napomknięcia nic nie dają, trzeba zatem zaatakować z grubej rury. Bydgoszczanom pozostaje na razie zatem patrzenie torunianom na ręce, a sobie pod nogi i dyskretne przypominanie, że skoro właściciele kotów mogą grzebać w kuwetach, to właścicielom psów korona z głowy na trawniku nie spadnie. No i oczywiście, telefonowanie do „Expressu”. W każdej sprawie.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski