Pętla dla szaraka

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Ucierają. Dniami i nocami. Aż miło patrzeć, bo to ucieranie koalicji choć tajne, to jakieś takie mało nerwowe i sympatyczne. Pytanie, czy jak skończą, też będzie sympatycznie dla nas, polskich szaraczków. Choćby w sprawie podatkowej pętli.

Bo choć jasne, że to już nie to samo PSL - też mentalnie - co w czasach koalicji z SLD i mistrzostwa świata w “wyrywaniu stołków”, to jednak Platforma też jakby nie ta sama, co w liberalnych wizjach różnych Ojców Założycieli.

Wyborcy przecież głosowali na PO głównie z dwóch powodów. Negatywnego, żeby przegonić PiS, i pozytywnego - bo Platforma uchodzi za najważniejszą siłę modernizacyjną w kraju. Tyle że w końcówce kampanii mieliśmy nieco deklaracji w stylu: dla wszystkich i świeczka, i ogarek. A to trudne niesłychanie.

No a teraz ucierają nam się koalicyjnie partie, prezentujące - jeśli chodzi o podatki - różne światy. Od chwalenia podatku liniowego po gorliwe potępianie. I cóż, sygnały które w tej sprawie z salonów ucieraczy docierają - a to o niebo ważniejsze niż parcelacja foteli - są niewyraźne. Oby nie czekała nas równie niewyraźna liberalno-solidarna hybryda.

A swoją drogą to ciekawe, że podatek liniowy wciąż robi w Polsce za ekonomicznego czarnego luda. Kiedyś różni mądrale straszyli, że to taka nierealna figura ekonomiczna, której nie da się wprowadzić w życie. Tyle, że sporo krajów, goniących razem z nami tych najbogatszych, jakoś zaryzykowało. Teraz więc słyszymy, że podatek liniowy zwiększy nam poziom ubóstwa. A może by tak przyjrzeć się czy u tych, którzy go wprowadzili, rzeczywiście taki horror i sromota? Daleko nie mamy.