https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pana Maleńczuka sztuka kiczu szuka

Katarzyna Kabacińska
Ani on ładny, ani układny, nie przebiera w słowach (za to chętnie w dziewczynach, jak otwarcie wyznaje, o co oskarża libido). Jednak na jego koncertach zawsze jest koedukacyjny tłum z niewieścią przewagą.

Ani on ładny, ani układny, nie przebiera w słowach (za to chętnie w dziewczynach, jak otwarcie wyznaje, o co oskarża libido). Jednak na jego koncertach zawsze jest koedukacyjny tłum z niewieścią przewagą.

<!** Image 2 align=none alt="Image 164953" sub="Każda akcja, to prowokacja - można powiedzieć bez większego ryzyka, śledząc nie tylko wypowiedzi Macieja Maleńczuka, ale i jego występy. Czasem obrazoburcze, czasem tylko manieryczne, ale zawsze są to kreacje... / Fot. malenczuk.art.pl">- Gdyby jakiś inny wykonawca śpiewał z podobnie dancingową manierą, pewnie nie zaakceptowalibyśmy tego, co tak lubimy u Macieja Maleńczuka - przypuszcza Katarzyna Borkowska-Kiss z organizującej bydgoski koncert agencji itd. Na czym polega ten fenomen, odkrył chyba „Playboy” pisząc: „Polskie gwiazdy, choć robią kicz, udają sztukę. U Maleńczuka jest na odwrót”.

<!** reklama>Cicha woda brzegi rwie

Prawdę mówiąc, w przypadku Macieja Maleńczuka ten szlagwort starej piosenki (poddanej przez artystę reanimacji w duecie ze Zbigniewem Kurtyczem!) nigdy nie miał w pełni zastosowania. Najwyżej w połowie i to tej drugiej. Bo z barwnych opowieści samego bohatera wynika, że zawsze za ciasno mu było w wytyczonych ramach i „uregulowany nurt” to nie była (i nie jest) jego specjalność. Z tego powodu w wieku szkolnym miał do czynienia ze sporym wachlarzem edukacyjnym, co przyniosło profit w postaci zawodu ślusarz spawacz i jako takie pojęcie o obróbce skrawaniem. Późniejszy artysta pierwszych blasków i cieni popularności zakosztował w historycznym roku 1981, gdy jego nazwisko zdobiło mury. Nim runęły, jak chciał Jacek Kaczmarski i twórcy tych politycznych graffiti, Pan Maleńczuk musiał odsiedzieć półtora roku w więzieniu za odmowę służby w armii. Tam zaczął śpiewać, co - zachłysnąwszy się wolnością - kontynuował przez lata na ulicy.

Czym dla pań tani drań

Długo przed nagraniem wespół z Pawłem Kukizem płyty „Starsi Panowie”, którą promowała piosenka „Tanie dranie”, do Macieja Maleńczuka przylgnęła etykietka drania. I choć on sam deklaruje, że złości się na publiczną krytykę, to najczęściej dosięga go ona na własne życzenie. „Polska jest idealnym krajem do prowokacji” - uważa Maleńczuk i bezustannie to udowadnia mówiąc choćby: „Jestem menelem i jestem z tego dumny” albo rzucając narodowi w twarz: „U nas więcej osób wie, jak się oczyszcza denaturat, niż jak umarł Puszkin”. Nie wspominając już, co nasz bohater mówi o kobietach i instytucji małżeństwa! - Nie mniej niż 70 proc. publiczności na bydgoskim koncercie będą stanowiły dojrzałe panie - dowiadujemy się tymczasem od Katarzyny Borkowskiej-Kiss i aż korci, by zapytać, skąd to uwielbienie statecznych niewiast dla dyżurnego obrazoburcy? - Myślę, że kobiety lubią niepokornych, inteligentnych drani - słyszymy w odpowiedzi, którą uzupełnia wyznanie: - Pan Maleńczuk ma charakter, a ja cenię takich ludzi.

Barmanie, ta łajba tonie!

Fakt, żeby przestać zaglądać do kieliszka, trzeba mieć charakter. Tym bardziej gdy było się autorem hasła: „Rano katolik, wieczorem alkoholik”. Trudno powiedzieć, jak wyglądał ten poranek, ale zapewne właśnie wieczorową porą artysta mówił: „Każdy barman jest dla mnie jak matka”, o czym śpiewał na płycie „Psychodancing”, wydanej w 2008 r. Za rok była „dwójka” i w 2010 r. „Psychodancing Live”, gdzie znowu pojawił się „Barman” z zawołaniem „Ta łajba tonie!”. Nie ma obawy, nie zatonie, bo choć płyta jest aktualna, Pan Maleńczuk deklaruje, że już nie nadużywa. Dużo pracuje, a nie wierzy, „że można napisać dobry tekst po pijanemu”. Za to narobić sporo głupstw - owszem. Stąd filozoficzna pointa o etykiecie, która zaczęła uwierać. „W pewnym momencie reputacja przesłoniła moją osobowość” - miał powiedzieć Maciej Maleńczuk, co można chyba uznać za widomy znak, iż wspomniana łajba mało, że nie tonie, to najwyraźniej wpłynęła wreszcie na spokojniejsze wody.

Gdzie są przyjaciele moi?

Skoro tak, to i minąć powinien ból z powodu braku przyjaciół datowany rokiem 2007, gdy ukazał się zbiorowy album pokaźnej grupy polskich artystów „Yugopolis”. Zresztą wkrótce potem Pan Maleńczuk śpiewał z seniorem Waglewskim: „Spotkałem się z kolegą/Bo kolega jest od tego”. Płyta „Koledzy” przyniosła taki sukces, że w 2010 r. zaowocowała „Męskim graniem”, rozbudowanym, m.in., o dalszą część rodziny Waglewskich, Tomasza Stańkę, Leszka Możdżera, Nergala i Andrzeja Smolika. Abstrahując nawet od tłumów na koncertach Pana Maleńczuka, to jak tu mówić o braku przyjaciół? A gdy męskim hymnem staje się utwór „Wszyscy muzycy to wojownicy”, mazgaić się wręcz nie wypada. Tym bardziej że ma się na co dzień (i na koncercie w Bydgoszczy) niezawodny kwartet Psychodancing w osobach: Jakub Frydrych - gitara, Andrzej Laskowski - bas, Grzegorz Stasiuk - keyboard i Maciej Muraszko - perkusja. Dobrzy muzycy, plus duży głos Pana Maleńczuka nawet dancing zamienią w sztukę. Będzie więc dancingowo przez duże „D”, jakby prowokacyjnie to nie zabrzmiało...

Gdzie, kiedy?

Koncert Macieja Maleńczuka & Psychodancing odbędzie się 27 stycznia o godz. 20.00 w Filharmonii Pomorskiej.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski