https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pałki grudniowe

Mariusz Załuski
Tak naprawdę, to nic nie pomaga. Żadne olśniewające pomysły naszych mistrzów kreacji. I boję się, że pewnie już nie pomoże. Przy okazji kolejnej rocznicy stanu wojennego znowu zaczęła się debata o tym, że jakoś ciężko nam idzie opowiadanie o wydarzeniach lat 80., że ani nie potrafimy o tym uczyć, ani tworzyć mitologii walki Solidarności o wolność. Takiej mitologii, która przeżyłaby ludzi bezpośrednio lub choćby pokoleniowo w te wydarzenia zaangażowanych. Bo ci owszem - zbierają się, debatują i wspominają. Ale całe emocje odchodzą razem z nimi.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Tak naprawdę, to nic nie pomaga. Żadne olśniewające pomysły naszych mistrzów kreacji. I boję się, że pewnie już nie pomoże. Przy okazji kolejnej rocznicy stanu wojennego znowu zaczęła się debata o tym, że jakoś ciężko nam idzie opowiadanie o wydarzeniach lat 80., że ani nie potrafimy o tym uczyć, ani tworzyć mitologii walki Solidarności o wolność. Takiej mitologii, która przeżyłaby ludzi bezpośrednio lub choćby pokoleniowo w te wydarzenia zaangażowanych. Bo ci owszem - zbierają się, debatują i wspominają. Ale całe emocje odchodzą razem z nimi.

Bo spójrzmy choćby na to, jak karnawał Solidarności i stan wojenny wchłonęła pop-kultura - w końcu można to było ukręcić na tysiąc sposobów. Byli prawdziwi bohaterowie, był heroizm i nikczemność, byli sutowi generałowie o demonicznych nazwiskach Baryła i Oliwa, były wydarzenia, z których zgrabnemu rzemieślnikowi wyszedłby i thriller, i komedia. A czasami i epicki dramat. No i była wielka historia, która tym razem przysiadła nad Wisłą - bo to na nas patrzył cały świat. I nami się przejmował. A to nie przydarza się Polakom zbyt często.

<!** reklama>Taką wyboistą drogę do narodowego sukcesu nic tylko przekuć w pop sukces, z idolami, antyidolami i graniem na uczuciach. Były oczywiście wielkohistoryczne debaty, była polityka - ale to przecież zupełnie inne szuflady. Tak naprawdę nie potrafiliśmy się z tym uporać, przynajmniej jeśli chodzi o kulturę masową. Kino? Owszem, był „Człowiek z żelaza”, ale reszta, w dużej części, jest milczeniem. Telewizja? Ot, historyczne ukłony.

Ostatnie lata to niby wielkie nadrabianie. Są próby pokazania tamtego świata i zarażenia tamtymi emocjami w radiu (nieoceniona Trójka oczywiście), są młodzieżowe happeningi, w których dziatwa udaje milicjantów z pałkami i ulotkarzy, z uśmiechami ganiając się w grudniowym słoneczku, są próby komiksowego ogrywania choćby takich postaci jak Władysław Frasyniuk. Ale z całym szacunkiem – jeśli przyklaskujemy temu jak atrakcyjnej ciekawostce, to dobrze nie jest. Bo to powinna być normalność.

Najsmutniejsze jest chyba to, że nie udało się nam wykreować żadnej sensownej ikony walki o wolność z lat 80. Bo wielu tych wówczas wielkich niestety roztopiło się w późniejszych małościach. Nawet ta największa postać, Lech Wałęsa, jest dzisiaj większą ikoną na świecie, niż u nas. Takim idolem pokoleniowym pewnie mógłby zostać Grzegorz Przemyk. Ale nie został.

Mam nadzieję, że Europejskie Centrum Solidarności będzie hitem. Mam też nadzieję, że ktoś zaproponuje nam coś w rodzaju solidarnościowego Muzeum Powstania Warszawskiego, które odkryło tamten zryw dla tysięcy młodych ludzi. Bo stan wojenny to nie „wczoraj”, to już wielka, ale znikająca historia. Choć tym pokoleniom, które miały wtedy po kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, tak trudno w to uwierzyć.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski