- Wchodzimy w to - stwierdził Zarząd Województwa, gdy 3 tygodnie temu dowiedział się o dodatkowych 15 mln zł dla doktorantów nauk ścisłych i technicznych.
Błyskawicznie znaleźć trzeba 390 chętnych. Po 40 tysięcy złotych w ramach rocznego stypendium dostać może każdy z młodych naukowców, który doktoryzować się będzie w naukach ścisłych bądź technicznych. Warunek: doktorat przyczyni się do budowania innowacyjności regionu. Pieniędzmi trzy tygodnie temu uszczęśliwiło marszałka województwa Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Kilkanaście milionów złotych pochodzi z nadkontraktacji ZPORR. Nadwyżka wynika, m.in., ze zmiany kursu euro.
<!** reklama>Problemem jest tempo wyszukania kandydatów. Pieniądze wydać trzeba w tym roku. Komisja międzyuczelniana musi wyłonić stypendystów już z końcem maja. O pieniądze starać się mogą tylko doktoranci UMK, UKW i UTP. To jedyne uczelnie w regionie, na których można doktoryzować się w wymienionych kierunkach. - Ze względu na ograniczenie czasowe nie mogliśmy poszerzyć kręgu uczelni o te spoza województwa - tłumaczy Piotr Całbecki.
Sytuacja już budzi kontrowersje. - Gorąco jestem za fundowaniem stypendiów, ale mam wątpliwości, czy rzeczywiście w naszym regionie jest 390 takich projektów doktoranckich. Już w poprzednich latach podobne programy dla doktorantów szły opornie - zaznacza Krzysztof Sikora, przewodniczący sejmiku województwa i kanclerz WSG w Bydgoszczy. - Fundusze unijne psują reguły. W sposób doraźny uruchamiane są pieniądze na zadania pozaplanowe. Grozi nam propagowanie złych praktyk w obszarze nauki i szkolnictwa wyższego: przecenianie pracy jednych i niezauważanie drugich. Doktoranci nauk humanistycznych obejdą się smakiem...