MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O strażaku bez skazy

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Po wydarzeniach z 11 września 2001 roku powstanie epopei strażackiej wydawało się tylko kwestią czasu. No i mamy ją. „Płonąca pułapka” jest hitem ostatnich dwóch tygodni w bydgoskich wypożyczalniach. Mimo że jest to film słaby, tendencyjny.

<!** Image 1 align=left alt="Reszka Jarosław" >Po wydarzeniach z 11 września 2001 roku powstanie epopei strażackiej wydawało się tylko kwestią czasu. No i mamy ją. „Płonąca pułapka” jest hitem ostatnich dwóch tygodni w bydgoskich wypożyczalniach. Mimo że jest to film słaby, tendencyjny.

Ale czyż uczciwa do bólu opowieść o narodowych bohaterach mogłaby w USA powstać? Na ekran trafił zatem „produkcyjniak” odbity z dość prymitywnej sztancy. Jack Morrison (gra go Joaquin Phoenix) dziarsko wkracza do remizy w Baltimore, gdzie na początku przechodzi - jak każdy żółtodziób - chrzest z rąk starszych kolegów.

Potem nadchodzi pora na chrzest ogniowy. Dzielny strażak nabiera doświadczenia, odbiera medal. Wcześniej poznaje dziewczynę, z którą bierze ślub i która rodzi mu parkę rozkosznych dzieciaków. Na rodzinnych imprezach w domu Morrisonów zawsze jest pełno ludzi. Regularnie pojawia się tam dobry, choć wymagający dowódca (to rola Johna Travolty), koledzy i żony kolegów. Sielanka potrwa aż do nocy, w której syrena wyśle ekipę Morrisona do ogromnej starej fabryki na obrzeżach miasta. Tam właśnie wpadnie w tytułową „płonącą pułapkę”.

Akcja filmu toczy się równolegle na dwóch planach. Na jednym emocjonujemy się walką Jima o wydostanie się z potrzasku oraz wysiłki kolegów, usiłujących dotrzeć do zasypanego gruzami bohatera. Drugi plan to wspomniana rektrospekcja - wspomnienie o kolejnych etapach kariery i życiu prywatnym Morrisona. Jak łatwo się z tego streszczenia domyślić, sceny rodzinne i towarzyskie nie mogą być raczej ozdobą opowieści.

Na szczęście dużo lepiej wypadają sekwencje opowiadające o gaszeniu kolejnych pożarów. Moim zdaniem, są one dużo bardziej sugestywnie przedstawione niż te znane z wcześniejszych filmów ze strażakami w pierwszym szeregu. Myślę tu między innymi o „Ognistym podmuchu” z Kurtem Russelem i Robertem De Niro w rolach głównych oraz „Częstotliwości” z Jimem Caviezelem i Dennisem Quaidem. Jedyną natomiast okrasą pozostałej części filmu są sceny pokazujące strażackie obyczaje - zwłaszcza wspomniane figle płatane nowicjuszom (w rodzaju żywej gęsi w szafce na ubranie po pierwszej akcji gaśniczej).

Scenarzysta postarał się wprawdzie, by Morrison przeżył okres rozterek, domowych niepokojów oraz pokusę przejścia do spokojnej, dobrze płatnej pracy za biurkiem, ale ten wątek okazał się jednym z nasłabszych w filmie. Uff, nakrytykowałem się „Płonącej pułapki” aż strach, a mimo wszystko pod koniec filmu lekko zwilgotniały mi oczy. Chyba nie nadaję się na strażaka...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!