<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Pracuję już w tym fachu tak długo, że otarłam się o niegdysiejszy przywilej dodatkowego wymiaru urlopu, wynikający ze stażu dziennikarskiego. Piękne to były czasy, gdy należało mi się 36 roboczych dni wolnego. Demoralizująco piękne. Nie wiedziałam, co z tym zrobić, przysługującą mi również „opiekę na małoletnie dziecko” oddałam wręcz mężowi.
Tak się jakoś złożyło, że w czasie, gdy ten przepis stracił moc, ja zyskałam nowy zawodowy obowiązek: ustalanie grafiku urlopów kilkunastoosobowego zespołu. I był to dla mnie najczarniejszy czas w roku. Misterne tkanie terminów tak, by każdy mógł mieć dwutygodniowe wolne w atrakcyjnym czasie letnim, było prawie nie do wykonania. Bo choć za „wakacje” przyjęliśmy wyjątkowo elastyczny czas od początku czerwca do końca września, i tak szło jak po grudzie. A przecież nie tylko wydawnictwo jest firmą, zakładem pracy, gdzie musi być zachowana ciągłość produkcji, gdzie do uzyskania prawidłowej jakości produktu należy spełnić określone warunki. U nas jest to, między innymi, określona liczba dziennikarzy na posterunku. Więc nie może być tak, że wszyscy sobie wypoczywać pojedziemy, kiedy chcemy...
<!** reklama>I w tamtych momentach podle cieszyłam się z tego, że nie obowiązuje już system, który pozwalałby na nieskończenie długi urlop. Że musimy się poruszać w 26-dniowym prawie. Bo jakoś to upchamy, w najgorszym razie do marca, gdy nasze konta muszą się wyzerować. Ale Państwowa Inspekcja Pracy, po konsultacjach z wieloma firmami, uznała ten przymus za jeden z najdotkliwszych absurdów obowiązującego Kodeksu pracy. I postuluje, by każdy zatrudniony mógł sobie swoim urlopem żonglować aż do sierpnia następnego roku... Już widzę tę radość planistów! Wszystkim dobrze życzę, ale tam, gdzie jest praca - a tego życzę jeszcze serdeczniej - to będzie arcykarkołomne. Ale ponoć jesteśmy mistrzami w łączeniu dni wolnych w dłuuugie weekendy. Więc może znajdą się tacy, którym uda się połączyć były i aktualny urlop w wakacje życia?