W poniedziałek wystartował nowy portal internetowy zajmujący się naszym miastem. Stoją za nim znane w naszym mieście twarze.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173376" sub="W poniedziałek uruchomiono nowy portal poświęcony Bydgoszczy
Fot. www.bydgoszcz24.pl">
Portal jest własnością spółki Info-Net24 sp. z o.o, której prezesem jest były wiceprezydent Bydgoszczy, a wcześniej radny PiS, Wojciech Nowacki. Wiceprezesem jest Łukasz Wróblewski, były dziennikarz „Gazety Wyborczej” i rzecznik, między innymi, Polskiej Spółki Cukrowej a później Bydgoskiego Parku Przemysłowego. Członkiem zarządu został przedsiębiorca Paweł Kranc.
To nie koniec znanych nazwisk. Jakość działowi kultury nadać ma jego szef, bydgoski dziennikarz Krzysztof Derdowski, ostatni naczelny „Ilustrowanego Kuriera Polskiego”. Współpracę z portalem podjął również bydgoski dziennikarz Paweł Skutecki, wcześniej rzecznik LPKiW i wojewody kujawsko-pomorskiego.
- Portal ruszył w poniedziałek, będziemy go cały czas rozwijać - zapewnia Wojciech Nowacki, były wiceprezydent miasta, a obecnie naczelny portalu www.bydgoszcz24.pl. - Na razie nie ma na nim reklam, nie chcemy zaczynać jak inne portale od zalania go materiałami reklamowymi i ogłoszeniami, choć na pewno z czasem się pojawią. W naszym mieście dzieje się bardzo dużo ciekawych rzeczy, które warto pokazywać, nie tylko w formie pisanej. Będziemy pracować nad bogatą bazą ilustracji i materiałów multimedilanych.
<!** reklama>
Jak spółka chce zarabiać na trudnym bydgoskim rynku internetowym, na którym ciężko utrzymać się obecnym portalom i serwisom?
- Na razie nie jest to przedsięwzięcie czysto biznesowe. Piszemy raczej z potrzeby wewnętrznej, moje teksty również znajdują się na portalu - mówi Wojciech Nowacki. - Jednak nie boimy się konkurencji, w Bydgoszczy nadal jest miejsce dla tego typów przedsięwzięć. Internet jest bardzo pojemnym medium - jest tam miejsce dla nas, bo potrzeby informacyjne ludzi są nieograniczone.
Część osób współpracujących z serwisem jest dość jednoznacznie kojarzona z polityką i jej prawą stroną, zarzutów o zaangażowanie polityczne trudno będzie uniknąć.
- To nie jest przedsięwzięcie polityczny, współpracowników dobieraliśmy według fachowości. Chcemy pozostać niezależni i obiektywni w swoich działaniach, nie oznacza to jednak bezkrytycznego przyjmowania rzeczywistości. To pasjonaci, ludzie pióra. Ja sam nie zamierzam się już angażować w politykę i samorząd, ten etap uważam za zakończony - mówi Wojciech Nowacki.