https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nienawidzę służby zdrowia

Sławomir Ulrych
- W „Daleko od noszy” staram się pokazywać życie, choć nie chodzę po szpitalach i nie szukam tam pomysłów – mówi reżyser serialu i autor scenariusza, Krzysztof Jaroszyński.

- W „Daleko od noszy” staram się pokazywać życie, choć nie chodzę po szpitalach i nie szukam tam pomysłów – mówi reżyser serialu i autor scenariusza, Krzysztof Jaroszyński.

<!** Image 2 align=right alt="Image 4649" >- Życie nierzadko przynosi nam różnego typu zawirowania, dlatego, nawet jeżeli w „Daleko od noszy” trochę „przeginamy”, to tylko w niewielkim stopniu rozmijamy się z prawdą. Lekarze i pielęgniarki żywiołowo, ale i zazwyczaj pozytywnie reagują na nasze serialowe poczucie humoru - mówi reżyser.

Daleko do Europy

Zdjęcia do serialu powstają w hali w warszawskich Dawidach.

- Najbardziej w pamięci utkwił mi dzień, w którym nagrywaliśmy odcinek „Witaj Europo” - wspomina Krzysztof Jaroszyński. - Fabuła była, jak zwykle, zabawna, chociaż początek wcale tego nie zapowiadał. Doktor Kidler (Paweł Wawrzecki) i doktor Wstrząs (Krzysztof Tyniec) podczas operacji znajdują w gazecie ogłoszenie o pracy w klinice w jednym z państw Unii. Postanawiają zwolnić się z pracy w szpitalu i wyjechać za granicę. Przedtem muszą zdać egzamin językowy. Na naukę mają tylko dwa dni. Doktor Kidler uczy się angielskiego, Wstrząs - niemieckiego, Karina (Anna Przybylska) - hiszpańskiego, a doktor Basen (Piotr Gąsowski) - francuskiego.

Jak w rodzinie

- W czasie zdjęć najdroższe są „przestawki”, czyli zmiany planu. Najlepsze byłoby napisanie odcinków na zapas. Czasem jednak mi się nie chce, czasem nie mam siły, by pisać na zapas. Stąd na planie serialu pracujemy tydzień w miesiącu. Wtedy powstaje pięć odcinków „Daleko od noszy” - wyznaje reżyser.

Atmosfera na planie jest niemal rodzinna. Reżyser i część aktorów znają się prywatnie więcej niż ćwierć wieku. - Dzięki temu mamy dla siebie większy kredyt zaufania - mówi serialowy doktor Wstrząs.

- Pawła Wawrzeckiego znam znacznie krócej, ale gram głównie z nim. Od kilku lat spotykam się z nim na planie serialu „Złotopolscy” – zwierza się filmowa doktor Karinka, czyli Anna Przybylska. - Stąd czasem myli mi się i w czasie kręcenia „Daleko od noszy” zwracam się do niego „panie komendancie”, a podczas zdjęć do tego drugiego serialu mówię „panie doktorze” .

Aktorzy chętnie przyjmują propozycje zagrania serialu o szpitalu szalonego humoru. - Przyjaźnimy się od dawna, dlatego Krzysztof Jaroszyński nie musiał długo mnie namawiać - potwierdza doktor Wstrząs, czyli Krzysztof Tyniec.

Czarny humor i nagrody

- Kiedyś rozmawiałem z Pawłem Wawrzeckim o tym, że Ania ma bardzo dobry instynkt komediowy - opowiada reżyser. - Paweł powiedział, że jej podoba się nasz serial i mogłaby w nim zagrać. Podał mi jej numer telefonu, zadzwoniłem do niej, spotkaliśmy się i tak w „Daleko od noszy” pojawiła się doktor Karinka.

Serial komediowy to nie tylko dobra zabawa, ale również ciężka praca. - Wbrew pozorom, na planie nie ma miejsca na żarty - wyznaje serialowy ordynator Łubicz, czyli Krzysztof Kowalewski. Ale nie ma też mowy o monotonii.

- Zwłaszcza, gdy gramy z Pawłem Wawrzeckim, który wszystkich rozbawia. I to zwykle wtedy, gdy trzeba być poważnym, bo kamera jest już włączona - mówi Hanna Śleszyńska, czyli siostra Basen.

Sympatycy serialu przekonali się, że doktor Kidler uśmierca i wskrzesza. Reżyser Krzysztof Jaroszyński zapytany o to, skąd bierze pomysły na szalone scenariusze, odpowiada: - Po prostu nienawidzę służby zdrowia i boję się lekarzy.

W zeszłym roku serial „Daleko od noszy” został nagrodzony statuetką „Melonika” w kategorii: najdowcipniejszy serial telewizyjny na organizowanym w Trójmieście Festiwalu Dobrego Humoru.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski