<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Nie ma równości w górniczym stanie. I nie chodzi tylko o to, że jedni fedrują, inni rąbią, a jeszcze inni „robią” w gazie. Na naszym, kujawsko-pomorskim podwórku widać najlepiej, jak różnie potoczyły się losy górniczej branży i jak różni się sytuacja tych, którzy dziś będą świętować Barbórkę. Z jednej strony mamy górników solnych z Inowrocławia, całkiem jeszcze niedawno dramatycznie walczących o swe miejsca pracy i do dziś zmagających się z masą problemów. Z drugiej strony jest toruńska „Geofizyka”, nowoczesna, dynamiczna firma wyspecjalizowana w poszukiwaniu złóż, która nie tylko z powodzeniem przeszła okres transformacji, ale znakomicie odnalazła się w nowych czasach i teraz, w wolnorynkowych realiach pokazuje, na co ją stać.
<!** reklama>Z górnictwem, w tym typowym, śląskim wydaniu wiąże się jeszcze jedna nierówność. Premier Donald Tusk, który z obowiązkową barbórkową wizytą gościł wczoraj na Śląsku, zaprezentował ekwilibrystyczne umiejętności łączenia ognia z wodą.
Z jednej strony uspokoił górniczą brać podkreślając, że nikt nie kwestionuje emerytur pomostowych dla górników, a jednocześnie puścił oko do pozagórniczej reszty świata, mówiąc, że „nie wolno tracić z pola widzenia tych grup społecznych, które w walce o emerytury pomostowe nie są tak skuteczne jak górnicy”. A w tym właśnie problem, bo do tej pory „inne grupy społeczne” często miały wrażenie, że pozostaje im tylko finansowanie przywilejów, jakie górnicze, związkowe lobby, bezwzględnie wymusza na kolejnych rządach.