Nie żyje czwarty z braci, którzy mieli wypadek na drodze Tuchola-Świecie. W ubiegłym tygodniu Tico zderzyło się czołowo z pługopiaskarką.
<!** Image 3 align=none alt="Image 205099" sub="fot.: sxc.hu">
Tragedia do której doszło w ubiegłym tygodniu wstrząsnęła regionem. Na drodze z Tucholi do Świecia kierowca Daewoo Tico stracił panowanie nad pojazdem i zderzył się czołowo z jadącą z naprzeciwka pługopiaskarką..
Dołączył do braci
- W poniedziałek zmarła czwarta ofiara wypadku - potwierdza zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu, Janusz Borucki. - Naprawdę jest za wcześnie by, mówić o przyczynie wypadku. To trudna sprawa, opieramy się wyłącznie na materiale rzeczowym i zeznaniach kierowcy pługopiaskarki. Nie było innych świadków. To musi potrwać - dodaje prokurator.
Wszyscy chcieli pomóc
W ostatnich dniach wszyscy chcieli pomóc Danielowi. W Świeciu w czasie zbiórki krwi ustawiały się kolejki. Jego bliscy i koledzy modlili się o powrót do zdrowia. Nastolatka nie udało się jednak uratować. Miał poważne obrażenia wielonarządowe, uszkodzony kręgosłup. Pogrzeb Daniela odbędzie się w piątek w Przysiersku.
<!** reklama>
- Oni byli fundamentem naszej klasy. Nigdy nikomu nie zrobili krzywdy, na nikogo nie powiedzieli złego słowa. Mieli ambitne plany, chcieli studiować na politechnice. W tym roku mieliśmy razem zdawać maturę - mówi Patryk Zamczała, kolega Karola i Marka. Nauczyciele nie mogą nachwalić się rodziców chłopaków - nigdy nie opuszczali wywiadówek, a w każdą niedzielę z synami jechali do kościoła.
Tragiczny wtorek
Na drodze wojewódzkiej nr 240 na wysokości Kozłowa daewoo tico, którym jechali czterej bracia, wpadło w poślizg i zderzyło się z jadącą z naprzeciwka piaskarką - ciężarówką „Scania”. Karol, Marek i Krzysiek wypadku nie przeżyli. Daniel (lat 17) z bardzo ciężkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala w Świeciu. Był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Na miejscu wypadku wciąż palą się znicze.
Kierowcy muszą uważać
Gdy doszło do wypadku, na drogach w Świeciu i okolicy była „szklanka” chociaż temperatura powietrza była powyżej zera. Policjanci i drogowcy podkreślają jednak, że zima potrafi zaskoczyć najbardziej doświadczonych kierowców. Zgodnie z obowiązującymi standardami utrzymania dróg w Polsce gołoledź może utrzymywać się przez 3 godziny od stwierdzenia zjawiska. Szczegółowo badany ma być także stan techniczny pojazdu. Tico uchodzi za wyjątkowo niebezpieczny model. W krajach Europy Zachodniej nie został on dopuszczony do ruchu.