Zamiast na remonty, Administracja Domów Miejskich wydaje setki tysięcy złotych na utrzymanie budynków, z którymi miasto nie wie, co zrobić.
Dyskusję na ten temat wywołali radni podczas wczorajszej sesji. - Przy ulicy Koszarowej znajduje się budynek, który miał przejść w ręce Akademii Techniczno-Rolniczej, a zarządza nim ADM - mówił na wczorajszej sesji Rady Miasta Stefan Pastuszewski. - Kosztuje to rocznie 150 tysięcy złotych. Czy nie lepiej, zamiast zajmować się budynkami, na które miasto nie ma żadnego pomysłu, przeznaczyć te pieniądze na remonty mieszkań? Wiele budynków mieszkalnych wymaga pilnego remontu, którego lokatorzy nie mogą się doczekać.
Niezagospodarowanych obiektów, z którymi nie do końca wiadomo co zrobić, jest w mieście więcej. - Za ich utrzymanie płacą wszyscy bydgoszczanie ze swoich podatków - twierdzą radni. - Mamy tu na przykład budynek po dawnej Szkole Podstawowej nr 8 przy placu Kościeleckich - mówi radny Marek Gralik. - On również jest utrzymywany ze środków Administracji Domów Miejskich.
Miasto nie może również znaleźć chętnych na nieczynny basen kąpielowy przy ulicy Kossaka czy Torbyd.
- Jesteśmy przecież Administracją Domów Miejskich, a nie budynków mieszkalnych. Kto, jak nie my, spółka komunalna powołana, między innymi, do zarządzania takimi nieruchomościami, ma się tym zajmować? - dziwił się dyrektor Krzysztof Nurkiewicz, rzecznik ADM. - Zarządzamy wieloma obiektami w Bydgoszczy, zobowiązuje nas do tego umowa z władzami miasta. Prawdą jest jednak, że w naszym interesie jest to, żeby jak najszybciej pozbyć się takich budynków i znaleźć im nowego właściciela. Myli się jednak radny Stefan Pastuszewski twierdząc, że płacimy 150 tysięcy złotych za utrzymanie budynku przy ulicy Koszarowej. On nigdy nie był, nie jest i najprawdopodobniej nie będzie przez nas zarządzany.
