https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Na pola, niestety, prędko nie wyjadą

Renata Napierkowska
- Tu najlepiej widać, jak dawno nikt tych rowów nie czyścił ani nawet nie oglądał - mówi sołtys Klepar, Marcin Głowacki, wskazując na wielką balę słomy leżącą w korycie Kanału Gniewkowskiego.

- Tu najlepiej widać, jak dawno nikt tych rowów nie czyścił ani nawet nie oglądał - mówi sołtys Klepar, Marcin Głowacki, wskazując na wielką balę słomy leżącą w korycie Kanału Gniewkowskiego.

<!** Image 2 align=none alt="Image 169472" sub="Sołtysi Marcin Głowacki z Klepar i Jan Głowacki z Murzynna w Kanale Gniewkowskim znaleźli kilka przyczyn zastoju wody na polach / Fot. Renata Napierkowska">Rolnicy naszej gminy z niepokojem patrzą, kiedy będą mogli wyjechać na swoje pola. Mimo że od dłuższego czasu jest sucho, to w wielu miejscach są przypominające stawy czy jeziora rozlewiska.

- Tu najlepiej widać, jak dawno nikt tych rowów nie czyścił ani nawet nie oglądał. Ta bala słomy leży w kanale co najmniej od jesieni. Jak woda może spływać z pół, gdy kanał jest zarośnięty krzakami, trzciną i trawą, a lisy, które kopią tu swoje nory, systematycznie go zasypują - mówi sołtys Klepar, Marcin Głowacki. <!** reklama>

Nie lepiej przedstawia się stan urządzeń drenarskich. Świadczą
o tym ogromne rozlewiska, które potworzyły się na polach.

- Spółka twierdzi, że to nie ich wina. A czyja? I chciałbym wiedzieć, kiedy ostatni raz były czyszczone rury? Studzienki są pozasypywane, rury niedrożne, więc nic dziwnego, że woda stoi - oburza się Jan Głowacki z Murzynna.

Podczas poprzedniej sesji Rady Miejskiej zajmowano się kwestią melioracji. - Woda opada, emocje również. W tym roku nawiedziła nas powódź zimowa, bo były obfite opady deszczu w listopadzie i śniegu w styczniu. Stąd wysoki poziom wód, który zweryfikował stan urządzeń melioracyjnych - wyjaśniał radnym prezes Gminnej Spółki Wodnej w Gniewkowie, Grzegorz Chmielewski.

Najwięcej szkód powstaje w obrębie Kanału Parchańskiego. Na skutek jego niedrożności podtapiane i zalewane są pola i gospodarstwa w Szadłowicach, Wierzchosławicach i Wierzbiczanach. Jednak podobne problemy występują na terenie całej gminy. Swój udział w podtopieniach mają też bobry. Kierownictwo spółki przyznaje, że wszystkim od władz wojewódzkich po gminne brakuje funduszy na inwestycje.

- Przystąpienie do spółki wodnej nie daje gwarancji, że woda nie wystąpi. Dopiero wysoki jej poziom ujawnił, gdzie jest zapchana drenarka.
A do dewastacji rowów przyczynili się też sami rolnicy, którzy teraz na nas się skarżą - twierdzi Grzegorz Chmielewski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski