W poszukiwaniu nowych doznań, młodzi ludzie sięgają po coraz groźniejsze, ale dostępne i tanie substancje odurzające.
Ostatnio „trendowe” w wielu szkołach staje się wdychanie gazu z zapalniczek. Ta swoista moda zebrała już śmiertelne żniwo, ostatnio w Częstochowie. Na szczęście, w Bydgoszczy nie doszło jeszcze do tragedii.
- W naszym ośrodku nie spotkaliśmy się z podobnym przypadkiem - uspokaja Ryszard Częstochowski, kierownik poradni uzależnień w bydgoskim „Monarze”. - Teraz wdychanie gazu ma swoje „pięć minut”, ale każdy sezon przynosi coś nowego. Prawie sto procent naszych podopiecznych stanowią ludzie, którzy uzależnieni są od „normalnych” narkotyków. Gaz jest kolejną substancją, która służy młodzieży do „ogłupiania się”. Podobnie jest z bieluniem, który zawiera atropinę i skopolaminę, a rośnie na wielu podbydgoskich działkach. Tak jest też z klejami i rozpuszczalnikami. To, że wszędzie można je kupić, nie znaczy jednak, że nie są to substancje niebezpieczne.
O to jak rozpoznać, że dziecko narkotyzuje się gazem, zapytaliśmy Dominikę Skrok-Wolską, lekarkę z oddziału leczenia uzależnień PSK w Bydgoszczy. - To bardzo trudne, gdyż młodzież zażywa wiele rozmaitych substancji. Z jednej strony może więc być to senność, a z drugiej nadmierna pobudliwość. Zwykle tego typu przypadki wychodzą przy okazji leczenia zupełnie czegoś innego. Zaniepokojeni rodzice umieszczają dziecko na „zwykłym” oddziale dziecięcym, a potem dopiero wychodzi, jakie są prawdziwe przyczyny pogorszenia się stanu zdrowia. Wdychanie gazu powoduje dwa rodzaje skutków. Pierwszy, występujący zaraz po zażyciu, to zatrucie organizmu. Drugi jest długookresowy i polega na pogorszeniu funkcji intelektualnych. Jedyną radą dla rodziców, którą mogę przekazać, jest czynne uczestniczenie w życiu dziecka i poważne podejście do sygnałów z otoczenia, że dzieje się z nim coś złego.