<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/blazejewski_krzysztof.jpg" >W dzieciństwie miałem ogromne pretensje do budowniczych miast, że wznosili jedne budynki na drugich, zamiast odbudowywać i pozostawiać potomnym te pochodzące sprzed wielu stuleci. Bo coś, co dla współczesnych bywa ruiną lub niefunkcjonalną starocią bez wartości, lubi po setkach lat odzyskiwać blask. Dziś coraz bardziej cenimy własne dziedzictwo. Przeglądamy archiwa, przekopujemy grunty w poszukiwaniu reliktów przeszłości, które mówią o naszych korzeniach. A i tak rzadko zdarza się okazja, by trafić na coś wyjątkowego, w dodatku zachowanego w dobrym stanie.
Dziś dziedzictwo i jego materialne elementy jak najbardziej liczą się jako element promocji miast. Dlatego nigdy nie będę umiał zrozumieć polityki władz Bydgoszczy, które konsekwentnie unikały od wielu lat zbadania terenu po najstarszej części miasta. Na fundamentach zamku znajduje się skrzyżowanie ulic, a zatem miejsce jak najbardziej do badań dostępne. Plac przy ulicy Grodzkiej został przekopany dopiero wówczas, gdy znalazł się jego nabywca i inwestor. Na ratunek dla odsłoniętego tam unikalnego grodziska było już za późno. Teraz znów okazuje się, że w ziemi spoczywają inne relikty, jak choćby wczesnośredniowieczny miecz. I znów o jego wydobyciu zadecydował przypadek.
Ile takich unikalnych zabytków bezpowrotnie zniknie pod bryłą budowanego hotelu? Ile ich w okolicy czeka jeszcze na odkrycie? Na ogół miasta są dumne ze swej historii. Może jednak Bydgoszcz pod tym względem chce być wyjątkiem? Woli współczesny pomnik króla Kazimierza zamiast autentycznych pamiątek?