https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto tańczy, śpiewa, bije i boksuje

Tak jak przepowiadaliśmy, na przełomie tygodni Bydgoszcz była w ogólnopolskich mediach nadreprezentowana. Wszystkie oczy kierowano nie tylko na zdemolowaną trybunę Zawiszy, ale i na ocalałą halę „Łuczniczki”, gdzie królowała muzyka dance, pod szyldem „Bydgoszcz Hit Festiwal”.

Tak jak przepowiadaliśmy, na przełomie tygodni Bydgoszcz była w ogólnopolskich mediach nadreprezentowana. Wszystkie oczy kierowano nie tylko na zdemolowaną trybunę Zawiszy, ale i na ocalałą halę „Łuczniczki”, gdzie królowała muzyka dance, pod szyldem „Bydgoszcz Hit Festiwal”.

Promowana przez telewizję publiczną i prywatne radio królowa okazała się przede wszystkim naga. Z całym szacunkiem dla miłośników tego gatunku muzyki, która do mnie „nie mówi”, średniej klasy odbiorca musiał cierpieć patrząc i słuchając. Oprócz kilku znanych wykonawców, przez barwne estrady przecierały się, wyginały, pląsały i świeciły wszystkim czym się dało jednorazowe gwiazdy. Bo jeśli zdjęły już wszystko i wyjęczały swoje artystyczne credo („Dlaczego, o, dlaczego nie kochasz mnie i mówisz żegnaj? Jeśli mnie zostawisz, sprawię, że będziesz płakała”), można się spodziewać, że już niczego więcej nie będą miały do zaoferowania. Szczytem kiczu była niejaka „Cukiereczek” (znana z hitu „Yeah, dobrze, że jesteś tu-u, yeah”), odziana w cielisty kombinezonik nabijany kryształkami Svarowskiego w intymnych miejscach. Najważniejsze co miała do powiedzenia, to to, że nabijanie nimi materiału trwało półtora miesiąca. Nie będziemy się już z nich więcej nabijać, ale może trzeba by się zastanowić, czy rzeczywiście na tego rodzaju popularności nam zależało. Oczywiście, wysoko opłacani artyści i konferansjerzy z nieszczerymi uśmiechami zapewniali o swojej ogromnej miłości do miasta nad Brdą. - Hej, Bydgoszcz, dobrze się bawicie? - entuzjazmowali się. Naprawdę tak było?

Wstyd przekuty w oręż optymizmu próbują nam zaserwować tymczasem władze miasta. Jako się rzekło, bardziej od sezonowych pioseneczek, poszła w Polskę fama, że w Bydgoszczy ostro biją się kibice. „Express” opublikował nawet znamienne zdjęcie z burd stadionowych pod sztandarem „Bydgoszcz Europejską Stolicą Kultury 2016”. Być może, natchnęło to ambasadorów naszej kandydatury do wykorzystania kolejnego argumentu w wyścigu o uzyskanie tytułu. Otóż działalność kiboli świetnie pasuje do hasła promującego nasze starania: Kultura? No to mamy sporo do zrobienia! Ucywilizujemy zadymiarzy, posadzimy ich na widowniach innych wydarzeń i pokażemy, jacy jesteśmy wielcy. Wielu szczegółów naszej oferty z zawiezionej w poniedziałek do ministerstwa kultury aplikacji jeszcze nie znamy, bo - jak mówią włodarze - nie będziemy się odsłaniać przed konkurencją. Ale, kto wie, bo my z nieoficjalnych źródeł wiemy, że niektórym centralnym decydentom taka polityka się podoba. Że się przyznajemy do brzydoty i zaniedbań, że się nie mizdrzymy, jak nie przymierzając - lateksowe panienki z hit festiwalu. To by był numer, gdyby się udało tym wygrać...<!** reklama>

Powoli podnosi się temperatura salonowo-urzędowych relacji między kandydatami do innego ważnego tytułu. Zbliżają się wybory samorządowe, w wyścigu o najwyższy stołek w Bydgoszczy klaruje się stawka najważniejszych zawodników. Są pośród nich prawdziwe tuzy - prezydent największego miasta w regionie i wojewoda tegoż regionu. Nieoczekiwane starcie nastąpiło w znaczącym momencie - celebrowanym w środę pierwszym dniu roku szkolnego. To była okazja, między innymi, do oficjalnego otwarcia orlików, popularnych boisk sportowych budowanych za rządowo-samorządowe pieniądze. Zwykle pierwszego kopa w światło bramki oddawał wojewoda, znany z zamiłowania do sportu. Tym razem jednak nie został zaproszony do gry, co potraktował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej jako faul kontrkandydata, a wcześniej przełożonego (panowie pracowali już razem w ratuszu). Pan prezydent nie chciał podnieść rękawicy. Że niby to wykorzystywanie urzędu w kampanii. Jako że oponenci zarzucają dokładnie to samo Konstantemu Dombrowiczowi przy każdej okazji, należy się spodziewać, że ring jest wolny, a starcie nieostatnie.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski