<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/blazejewski_krzysztof.jpg" >W to, że małe jest piękne, w myśl lansowanego od lat hasła w obliczu rosnącej gigantomanii i globalizacji, uwierzyli już chyba wszyscy. Wielu także dobitnie na własnym przykładzie się o tym przekonało.
Jednak przykład tego, co dzieje się z naszym Starym Rynkiem, zdaje się tej tezie całkowicie przeczyć. Małe, które tu od lat funkcjonowało i zdawało się być czymś naturalnym i odpowiednim, zastąpione ma być przez duże. Wymyślili to pospołu posiadacze tych dotąd „małych”, a poparł ich sam prezydent Bruski twierdząc, że to właśnie duże wpłynie na ożywienie rynku i będzie korzystne dla jego mieszkańców.
<!** reklama>
Jak będzie w rzeczywistości, jeszcze nie wiem. Z pewnością przekonam się o tym za kilka dni. Trudno mi jednak oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi tu wcale o dobro mieszkańców, ale o zwiększenie zysków restauratorów. Jestem gotów się założyć, że w związku z nowym rozwiązaniem, ceny serwowanego tu chmielowego napoju na pewno nie spadną, a wzrosną, jeśli nie zaraz, to nieco później. I że wybór gatunku piwa nie ulegnie poszerzeniu, a raczej zawężeniu. W dodatku sprowadzenie funkcji Starego Rynku wyłącznie do lokalu pod chmurką, a o to przecież chodzi, rodzić musi spore wątpliwości.
Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że tzw. przeciętny śmiertelnik staje się coraz bardziej bezbronny wobec globalizacji. I już słyszę odpowiedź: nie podoba się, nie musisz przychodzić.
A ja chciałbym pójść. I jeszcze móc wybrać sobie miejsce.
