https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Majom się czym pochwolić

Maria Warda
Rozmowa z MIROSŁAWEM KALKĄ który odkrył swój kabaretowy talent, gdy pracował na poczcie jako ochroniarz. „Rodzinę Kapałów” z Gałynzewa, którą tworzy z kuzynem Wiesławem Klawiterem, wysoko ocenia nawet Marcin Daniec.

Rozmowa z MIROSŁAWEM KALKĄ który odkrył swój kabaretowy talent, gdy pracował na poczcie jako ochroniarz. „Rodzinę Kapałów” z Gałynzewa, którą tworzy z kuzynem Wiesławem Klawiterem, wysoko ocenia nawet Marcin Daniec.

<!** Image 2 align=right alt="Image 147975" sub="Mirosław Kalka i Wiesław Klawiter, czyli kabaretowi bracia Antek i Szczepon. Pochodzą z Białożewina, gdzie gwara pałucka była głęboko zakorzeniona / Fot. Maria Warda">Może Pan przedstawi rodzinę Kapałów oraz wyjaśni, skąd to nazwisko i dlaczego pochodzą z Gałynzewa, skoro mieszka Pan w Żninie?

Wiesiek Klawiter, czyli Antek Kapała, jest żonaty. Rodzice zapisali mu gospodarstwo. Ja jestem Szczepon Kapała, brat Antka, stary kawaler, który ma zagwarantowane w testamencie dożywocie u brata. Oznacza to, że musi mnie utrzymywać. Obydwaj jesteśmy obiboki i Antkowo „gno nos do roboty”. Antkowo, czyli żona Antka, nie ma imienia. Pojawia się od czasu do czasu, bo raczej występujemy sami. W jej postać wciela się Kasia Daszkowska. Nazwisko Kapała dał tej rodzinie kapral, z którym służyłem w wojsku. Bardzo go lubiłem. Zatrzymaliśmy się w rozwoju w latach 80. Pochodzimy z Gałynzewa, bo nazwa tej miejscowości najbardziej pasuje do naszej pałuckiej gwary (poprawna wymowa: Gałęzewo).

<!** reklama>Kabaret stworzony przez Pana i kuzyna jest coraz bardziej popularny. Co Pana cieszy najbardziej?

Za wielki sukces poczytuję sobie, że w minionym roku poproszono nas o prowadzenie „Jesieni na Pałukach”. To było fantastyczne przeżycie. Przez kilka godzin prowadziliśmy konferansjerkę, cały czas gwarą. Gratulowali nam ludzie z różnych stron Polski. Nas to cieszy, bo promujemy powiat żniński. Uważamy, że „momy się czym pochwolić”. Ponieważ nadajemy w internetowym radio i występujemy w telewizji kablowej, otrzymujemy sygnały z całej Polski, a nawet świata. Okazało się, że chętnie słuchają nas na Śląsku. Słyszeli nas różni artyści kabaretowi, Marcin Daniec bardzo nas chwalił. Mirosław Balbuza, menedżer z zespołu „Żuki”, zaproponował nam współpracę. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Kto wam przygotowuje dialogi?

Nie przygotowujemy się specjalnie do występów. Rozmawiamy spontanicznie, czasem nawet się kłócimy, jak to bracia. Co ciekawe, kiedy jesteśmy na scenie, nigdy nie pomylimy się i nie mówimy do siebie Wiesiek czy Mirek.

Trudno uwierzyć, że bez przygotowania można brylować na scenie.

Pochodzimy z Białożewina pod Żninem, gdzie gwara pałucka była głęboko zakorzeniona. Podczas zjazdów rodzinnych każdy musiał przygotować jakąś anegdotkę, zaśpiewać piosenkę. To były pojedynki na słowa. Jako dziecko lubiłem bawić się słowem i opowiadać. Babcia Frania mówiła wtedy „Znowu tom gupiznom świata świecita”. Dziadek Franciszek też był ciekawą postacią. Bardzo żałuję, że dziadkowie nie żyją. Czasem ich wspominamy w swoich dialogach.

Teczka personalna

Mirosław Kalka

Drukarz z wykształcenia, z powołania artysta. Pracuje w Żnińskim Domu Kultury. Prowadzi także własną działalność gospodarczą. Od dwóch lat wciela się w postać Szczepona Kapały. Najważniejsza jest dla niego żona Sylwia i córeczka Asia.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski