Wczorajsza rozprawa nie rozwiązała konfliktu, jaki od kilku miesięcy trwa w gminie Jeziora Wielkie. Ze względu na nowe dowody sąd odłożył rozpatrzenie tej sprawy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 35948" sub="Trwający od kilku miesięcy konflikt pomiędzy władzami gminy Jeziora Wielkie i rodzicami, których dzieci chodzą do szkoły w Siedlimowie, przeciąga się. Wójt Marek Maruszak (po lewej), twierdzi, że szkoła nie istnieje">Wszystko wskazuje na to, że bój o pozostawienie podstawówki w Siedlimowie nieprędko się zakończy. Wczoraj w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w stolicy miało zapaść rozstrzygnięcie w sprawie wniosku złożonego przez pełniącą obowiązki wojewody Marzennę Drab o kasację postanowienia wydanego przez niższą instancję. Sąd Wojewódzki uznał bowiem, że uchwała Rady Gminy Jeziora Wielkie została podjęta zgodnie z prawem, a z takim stanowiskiem nie zgadzają się rodzice, nauczyciele, kuratorium i wojewoda. NSA odłożył rozprawę ze względu na nowe dowody, jakie przedstawił Związek Zawodowy Solidarność „Oświata” w Bydgoszczy. Dyrektor siedlimowskiej placówki Melania Kranc pojechała do stolicy właśnie w asyście przewodniczącego związku, Sławomira Wittkowicza.
Prześlą jeszcze raz
- Prawidłowo złożyliśmy wszystkie zawiadomienia. Sąd jednak uznał, że nie dołączyliśmy naszego statutu i dlatego rozprawa została odroczona. Dobrze pamiętam, że ten dokument był wraz z innymi dostarczony do sądu. Skoro jednak stwierdzono, że go nie ma, to już jutro go prześlemy ponownie. Wspieramy w walce o szkołę wojewodę, rodziców i mieszkańców – deklaruje szef Związku zawodowego Solidarność „Oświata” w Bydgoszczy, Sławomir Wittkowicz.
Wójt Jezior Wielkich Marek Maruszak też nie jest zadowolony z tego, że rozstrzygnięcie w Warszawie wczoraj nie zapadło, a konflikt się przeciąga. Nie zamierza jednak zmienić zdania i nadal utrzymuje, że szkoły w Siedlimowie zgodnie z prawem nie ma.
Wójt czeka
- Nadal będę czekał na rozstrzygnięcie sądu i do czasu wyroku nie zamierzam wprowadzać żadnych zmian – zapowiada Marek Maruszak.
<!** reklama left>W szkole od początku września odbywają sie lekcje. Mimo że jest typowo jesienna aura, to gmina nie zamierza zadbać o to, by dzieci miały podczas lekcji ciepło.
- Nie organizowałem nauczania w zlikwidowanej szkole i nie jest moją rzeczą, by zapewnić tam opał. Niech się o to martwią ci, którzy prowadzą tam lekcje – twierdzi Maruszak.
Wczoraj po południu dyrektor i przedstawiciele rodziców udali się do Ministerstwa Edukacji Narodowej. O finale tych rozmów poinformujemy niebawem.