- Porażka w tym finale była dla nas jak dobre lekarstwo. Podobno najskuteczniejsze leki przecież nie są dobre. Rok temu marzyliśmy, by zagrać w Kijowie i nic więcej. W tym celujemy w trofeum - mówi Juergen Klopp, menedżer Liverpoolu. Klub z Anfield dokonał cudu, rezerwując sobie bilety na finał w Madrycie.
Odrobienie trzech goli deficytu, a potem przypieczętowanie awansu zwycięstwem 4:0 nad Barceloną już na zawsze przejdzie do historii. - Pokonanie Barcelony było niesamowite. Jedyne, czego żałuję, to, że nigdy nie trenowałem pod okiem Kloppa. W zasadzie to zazdroszczę obecnym piłkarzom Liverpoolu - wyznał Steven Gerrard, legenda klubu, człowiek, który poprowadził LFC do piątego (i jak na razie ostatniego) Pucharu Europy w 2005 r.
Tak strzelali piłkarze Liverpoolu w tym sezonie Champions League
W rewanżowym półfinale z Barceloną nie zagrali Mo Salah i Roberto Firmino, ale na finał są już gotowi. Na Wanda Metropolitano w Madrycie na pewno nie zobaczymy Naby’ego Keity. Gwinejczyk nie zdąży wyleczyć pachwiny.
Dużo lepiej z czasem i zdrowiem walczy Harry Kane. Napastnik Kogutów doznał szóstej kontuzji kostki w ostatnich trzech latach. Gdy po pierwszym ćwierćfinale z Manchesterem City (1:0) trener Tottenhamu Mauricio Pochettino wyznał, że Anglik mógłby być zdrowy na finał - angielskie media nie brały tych słów na poważnie. Tymczasem Spurs przeszli City, w szóstej minucie doliczonego czasu gry rewanżu z Ajaksem wyszarpali awans i są w finale. Zdrowy jest Kane, który kilka dni temu odważnie zapowiadał: „mógłbym grać już dzisiaj”.
Tak strzelał Tottenham w drodze do finału Ligi Mistrzów
Finał Ligi Mistrzów jednak dopiero w sobotę. Rozjemcą wewnątrz angielskiej batalii będzie Słoweniec Damir Skomina. Przed pierwszym gwizdkiem na murawie wystąpią... Amerykanie. Zespół rockowy Imagine Dragons. Transmisja finału w TVP1 i w Polsacie oraz Polsacie Sport Premium 1.
