Właściciele aut nie mogą być pewni legalności dokumentów potwierdzających sprawność techniczną ich samochodów. Tak wynika z wstrząsającego raportu Najwyższej Izby Kontroli.
<!** Image 2 align=right alt="Image 115704" sub="Na wielu stacjach diagostycznych wydawano dokumenty niezgodnie z prawem Fot. Internet">Kontrolerzy sprawdzili w 52 powiatach i miastach nadzór nad badaniami technicznymi pojazdów. W 75 procentach przypadków działały okresowo lub na stałe stacje, które nie posiadały podstawowego dokumentu, jaki jest wymagany przez prawo. Chodzi o poświadczenie wydawane przez Transportowy Dozór Techniczny.
W prawie połowie skontrolowanych stacji pracowali diagności karani za branie łapówek i fałszowanie wpisów do dokumentów, na podstawie których dopuszczano pojazd do ruchu, bądź podejrzani o ten proceder. Kontrolerzy NIK ustalili, że po polskich drogach może poruszać się ponad 185 tys. aut z nielegalnie wydanymi dokumentami. Z pewnością jest ich znacznie więcej, bo kontrolowano tylko część działających w Polsce placówek diagnostycznych. Stacje zarobiły na nielegalnym procederze około 19 mln zł.
To nie koniec, bo NIK informuje, że w 30 proc. powiatów starostowie nadawali uprawnienia diagnostom z naruszeniem prawa. Kandydaci nie spełniali podstawowych warunków wymaganych przepisami. Głównie nie byli przeszkoleni i nie posiadali praktyki. Kontrolerzy ocenili, że proces nadawania uprawnień może być korupcjogenny. Podobnie jak nadzór nad stacjami. W jednej czwartej powiatów prowadzony był tylko powierzchownie.
<!** reklama>W naszym województwie kontrolerzy sprawdzili stacje działające w Grudziądzu, Toruniu i na terenie powiatu nakielskiego. W tym ostatnim starostwo nieprawidłowo prowadziło rejestr przedsiębiorców posiadających stacje kontroli pojazdów (SKP). W Toruniu z naruszeniem prawa nadawano i cofano uprawnienia diagnostom do wykonywania badań technicznych. W toruńskim Urzędzie Miasta NIK stwierdziła, że 14 z 20 istniejących stacji nie miało wszystkich dokumentów w określonym czasie, potwierdzających zgodność wyposażenia i warunków lokalowych z przepisami. Najbardziej skrajny przypadek to SKP prowadzona przez Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej. Przerwa trwała 933 dni. W sumie w przypadku 7 stacji brak dokumentów trwał dłużej niż miesiąc, ale nadal prowadziły one działalność i skontrolowały 13.296 pojazdów, za co pobrały 1 mln 300 tys. zł. Także w Toruniu magistrat przyznawał diagnostom uprawnienia niezgodnie z przepisami.
Informacje o kontroli NIK trafiły, m.in., do Centralnego Biura Anatykorupcyjnego i Komendy Głównej Policji. Po zapoznaniu się z materiałem, zdecydują one czy podejmą czynność w sprawie stwierdzonych nieprawidłowości.
Stacje diagnostyczne
W Polsce działa około 3,5 tys. stacji kontroli pojazdów. Pracuje w nich 9 tysięcy diagnostów. Okresowym badaniom technicznym rocznie podlega kilkanaście milionów aut. Stacje diagnostyczne zarabiają na kontroli 2 mld zł w roku.