Nikt w Bydgoszczy nie dostanie zgody na przeprowadzanie na jezdni zbiórek pieniędzy wśród kierowców.
- Wygląda to na naciąganie ludzi - mówi Maria Śledzińska-Michalczewska z Urzędu Miasta Bydgoszczy o skargach bydgoszczan na nagabujących kierowców ludzi, którzy oferują im znaczki z wizerunkami świętych.
- Każda organizacja, która chce przeprowadzić zbiórkę publiczną, musi zdobyć odpowiednie zezwolenie. Jeśli ma ona odbyć się na terenie miasta, zgodę wyda prezydent, jeśli na terenie województwa - zgodzić się musi wojewoda, a jeśli na obszarze całego kraju, należy wystąpić o zgodę do ministerstwa - dodaje urzędniczka.
<!** reklama>
Nie jest to jednak prosta sprawa. Trzeba spełnić bowiem wiele rygorystycznych warunków. Fundacja lub stowarzyszenie, a także komitet złożony z kilku osób, muszą założyć specjalne subkonto, na którym będą gromadzone, a później rozliczone wszystkie środki. - Kwestujące osoby muszą mieć identyfikatory, wydane przez organizatora zbiórki. Jej cel musi być zgodny z ideą pożytku publicznego, a wydatki zgadzać się z zapisami statutu organizacji - mówi Maria Śledzińska-Michalczewska.
- Z pewnością będziemy interweniować, gdy otrzymamy od bydgoszczan zgłoszenia, do składania których zachęcam. Będąc nad morzem sam widziałem podobne sytuacje. Osoby podające się za głuchonieme kładły na stolikach słoniki, które można było kupić. Tu jednak sytuacja jest inna, bo w grę wchodzić może blokowanie pasa ruchu i stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym lub - jeśli ta zbiórka odbywa się poza nim - niszczenie zieleni - mówi Maciej Osinski z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.