W Toruniu zawrzało, gdy pojawił się pomysł postawienia pomników mistrzom krzyżackim. W Bydgoszczy idea uczczenia tablicą rocznicy traktatów welawsko-bydgoskich wstydliwie ucichła. Za wcześnie jeszcze na obiektywne podejście do historii?
<!** Image 2 align=right alt="Image 74837" >Nie ma bardziej nietrwałych budowli niż pomniki, choć zwykle wykonuje się je z najtwardszych materiałów. Parafrazując fraszkopisarza, rzec można nawet, że nie znają one ani dnia, ani godziny...
Tak przynajmniej było na naszych ziemiach przez cały wiek dwudziesty. Co postawili Polacy, Niemcy starali się zdeprecjonować albo zniszczyć. I na odwrót. Tyle że Niemcy nie udawali... Greków. Kiedy traktat wersalski przyznał Bydgoszcz i Toruń Polsce, pomniki niemieckich władców z tych miast zostały zawczasu wywiezione w bezpieczne miejsce. Bydgoski posąg Fryderyka II, zwanego Wielkim z 1862 roku, stojący wcześniej na Starym Rynku, jeszcze w lipcu 1919 roku trafił do Piły, a pomnik cesarza Wilhelma I z dzisiejszego placu Wolności - do Miedzyrzecza, z kolei toruński monument „Wilusia” spod ratusza staromiejskiego - do Piły.
Dyskusje jak ogień gorące
Po powrocie Pomorza do Polski zniknęło stąd mnóstwo innych pomników, jak toruński marszałka Hindenburga, pomniki upamiętniające pruską wiktorię nad Francją, itp.
Pora na rewanż nastała jesienią 1939 roku. Tyle że Niemcy w usuwaniu śladów polskości w postaci pomników, popiersi i tablic byli bardziej konsekwentni.
Z kolei po II wojnie światowej seryjnie, jak kraj długi i szeroki, Polska usiana została pomnikami wdzięczności Armii Czerwonej. Ich usuwanie rozpoczęło się dopiero w latach 90. Przeszło szybko i w miarę bezboleśnie, poza nagłośnionym na cała Polskę przykładem toruńskiej statuy, której demontaż wzbudził oficjalny protest ambasady Rosji.
W tym samym czasie nadeszła kolejna seria upamiętnień, tym razem „zapomnianych” w PRL-u bohaterów narodowych i ofiar stalinizmu.
Gdyby tak ustawić obok siebie wszystkie monumenty, które pojawiły się w naszych miastach w ciągu ostatniego półwiecza, byłaby z tego niezła kolekcja. I prowokacja do wyrażania w różny sposób swoich poglądów.
Dopiero w ostatnich latach nastała moda na neutralne figurki, jak postać Wędrowca w Bydgoszczy, czy psiaka profesora Filutka w Toruniu. Niemniej pewnego rodzaju napięcie w naszym stosunku do przeszłości jeszcze nie zniknęło. Wystarczyło jedno przysłowiowe uderzenie w stół.
Iskrą okazał się pomysł postawienia w ruinach zamku krzyżackiego w Toruniu figur założycieli miasta: wielkiego mistrza zakonu Hermanna von Salzy i mistrza krajowego Hermanna von Balka. W ten sposób, między innymi, mogłaby zostać uczczona 775. rocznica lokacji Torunia. Wystarczyło, by tą ideą podzielił się z prasą Andrzej Szmak, dyrektor Wydziału Promocji Urzędu Miasta, by natychmiast rozpętała się burza.
- Gdy przeczytałem, że Toruń chce stawiać Krzyżakom pomniki, pomyślałem, że to kpina. Milczeć nie dam rady - ripostował Zbigniew Nawrocki, były miejski konserwator zabytków w Toruniu.
<!** Image 4 align=right alt="Image 74840" sub="Idea postawienia w ruinach toruńskiego zamku krzyżackiego figur założycieli miasta: mistrza krajowego Hermanna von Balka i...">Doskonałym odbiciem skali poruszenia mieszkańców miasta są głosy internautów, pojawiające się na różnych forach.
„Wstydzić się przeszłości? Niby dlaczego? Kibice żużlowi dawno już przestali uważać słowa „przyjechało krzyżactwo z Torunia” za obraźliwe, nawet są z tego dumni i sami na transparentach czarne krzyże malują”.
„Niemcy nie przyjeżdżają do Torunia oglądać polskie zabytki. Figury Krzyżaków na pewno zwiększą ich zainteresowanie, przyjedzie ich o wiele więcej. To byłaby świetna promocja miasta, trzeba szukać odmienności, atrakcyjności, wyjątkowości. Dziś Kopernik i pierniki już nie wystarczą!”.
„Niemieccy turyści wprost rozkochają się w naszym mieście! Ja! Richtig! Natürlich! Hermanowie, osiołek, Kopernik, Krzywa Wieża i naturalnej wielkości były prezydent Torunia w mundurku Hitlerjugend! Jaka otoczka! Jaka symbolika! Jakie klimaty! Ba! Nawet Lorelei przy tym wysiada! Bogaci Niemcy poczują się cool, trendy...”
„Moher z ciebie” - ripostował najkrócej jak mógł inny użytkownik forum. Wsparł go kolejny:
„To może Hitlerowi postawić pomnik w Oświęcimiu? W końcu to on był założycielem obozu...”
<!** Image 5 align=right alt="Image 74840" sub="...wielkiego mistrza zakonu Hermanna von Salzy rozpętała prawdziwą burzę / Fot. Archiwum">Gdy Bóg odbiera rozum
Inny przykład wymiany poglądów: „Rozebrać w Toruniu wszystkie inne pozostałości niemieckiego „Drang nach Osten”; w szczególności ratusz, kościoły, mury miejskie z bramami i wieżami, resztki zamku, spalić dokumenty. Ile kłopotu mniej z całą tą konserwacją, udowadnianiem słowiańskości piasku pod fundamentami średniowiecznych budowli...”
„Cóż. Jeżeli Pan Bóg chce kogoś ukarać, odbiera mu rozum. Tak chyba stało się w przypadku toruńskiego magistratu. Pomysł jest jak najbardziej niedorzeczny i szkodliwy (...) Naród, który stawia pomniki swym oprawcom, jest narodem głupców”. (Bogusław Rogalski, europoseł, Liga Polskich Rodzin).
Andrzej Szmak w swoim blogu: „Czy to się panu Nawrockiemu podoba czy nie, Toruń jako miasto w znaczeniu europejskim lokowali w roku 1233 Krzyżacy i w ciągu stu lat doprowadzili do jego niebywałego rozwoju i znaczącej pozycji w Europie (...) polscy książęta i rycerze z ochotą uczestniczyli w wyprawach krzyżowych przeciw Prusom. I wyrzynali oraz palili wszystko, co napotkali po drodze. Tak bowiem prowadzono wojny w tamtych czasach. I co? Teraz mamy burzyć ich pomniki?”.
O sprawie zrobiło się na tyle głośno, że 21 stycznia specjalne oświadczenie wydał prezydent Torunia: „Nie zamierzamy postawić pomnika odwzorowującego konkretną postać, a jedynie element małej architektury, mającej stanowić kolejną atrakcję i urozmaicenie przestrzeni naszego miasta”.
A w Bydgoszczy cicho...
Trudno orzec, dlaczego praktycznie bez echa pozostał zgłoszony dużo wcześniej podobny pomysł w Bydgoszczy. Oto Miejski Komitet Ochrony Pamięci jednogłośnie podjął uchwałę o przywróceniu tablicy upamiętniającej jedną z największych dyplomatycznych porażek przedrozbiorowej Rzeczypospolitej - traktaty welawsko-bydgoskie, likwidujące zależność lenną Prus Książęcych od Polski. To dzięki traktatom niecałe pół wieku później powstało Królestwo Pruskie.
Dla Niemców zawsze ugoda bydgoska była powodem dumy i chluby. W 250. rocznicę ratyfikowania traktatu na murze kościoła na Starym Rynku zawieszono stosowną tablicę z popiersiem wielkiego księcia Fryderyka i Wilhelma, i szumnym, w stylu „Drang nach Osten”, napisem. Stało się to w 1907 roku. Po powrocie Bydgoszczy do Polski tablica została, rzecz jasna, usunięta.
Pomysłodawcy ufundowania nowej tablicy (miejscem jej ekspozycji miałaby być ściana ratusza) od tamtej pory jakoś zamilkli. Ale wywołana idea będzie kiełkować. Nikt autorów pomysłu, co prawda, nie podejrzewa publicznie o brak rozumu, ale to chyba tylko dlatego, że tablica to nie pomnik... Na chłodne, obiektywne podejście do historii Pomorza sporej części Polaków jeszcze nie stać.
Toruń wcale nie był pierwszy i nie wyrwał się przed szereg w związku z pomnikami mistrzów zakonnych. I wcale nie chodzi tu o figury ustawione od lat na zamku w Malborku.
<!** Image 3 align=none alt="Image 74837" sub="Nieistniejący kościół pojezuicki na Starym Rynku w Bydgoszczy. To na jego stopniach król Jan Kazimierz i elektor Fryderyk podpisali traktat welawsko-bydgoski, co było jedną z największych dyplomatycznych porażek przedrozbiorowej Rzeczypospolitej / Fot. Archiwum">Jednym z najbardziej znanych i chwalonych przykładów udanych rekonstrukcji starówki jest to, co dzieje się w Elblągu. Jednak o renowacji jednego z zabytków władze miasta od lat starają się nie mówić. Chodzi tu o pomnik tegoż samego, co w Toruniu, mistrza krajowego Hermanna von Balka, założyciela Elbląga. Jego posąg przed laty stał u szczytu fontanny na placu (o ironio!) Słowiańskim. W 1943 roku został jednak przez samych Niemców przetopiony na przysłowiowe armaty.
Pomysł powrotu mistrza wałkowany jest od lat, ale bez rezultatu. „Nikt nie będzie w Elblągu gloryfikował Krzyżaków” - stwierdzono na sesji Rady Miasta.
„Myślę, że powinniśmy pamiętać o tym, że na tej ziemi jesteśmy spadkobiercami pewnej kultury, tego, co było tu przed nami - napisał na elbląskiej miejskiej stronie jeden z internautów. - Dlatego powinniśmy zachowywać dawną spuściznę. Oburzamy się, że na Kresach Wschodnich niszczone są polskie cmentarze, dewastowane kościoły. Nie zachowujmy się jak bolszewicy.
