Pięć lat mieszkańcy Szafarni walczyli w obronie szkoły. Gdy przegrali, od razu znalazły się pieniądze na remont chopinowskiego pałacyku. A co ze szkołą? Dzieci drepczą dwa kilometry do szkoły w Płonnem.
<!** Image 2 align=left alt="Image 10261" >Czasem, gdy Roman Sławkowski przypomni sobie tamte czasy, zalewa go krew. Liczy straty, które poniósł. A gdy wspomni obrażonych na niego sąsiadów, robi mu się przykro. Bo przecież nie chciał niczego dla siebie, tylko dla dzieci. I co z tego? Wie, że przegranych nikt nie lubi.
O konflikcie w Szafarni pisały nie tylko wszystkie gazety regionalne w Kujawsko-Pomorskiem. Wspominały też o nim prawie wszystkie dzienniki ogólnopolskie. Zajmowali się nim politycy - posłowie, senatorowie, o zdanie pytani byli profesorowie, specjaliści i założyciele fundacji oświatowych.
Batalia o szkołę
Spór o szafarską podstawówkę rozpoczął się wraz z wprowadzeniem w życie reformy oświatowej. Z prostych kalkulacji finansowych wójta gminy Radomin wynikło, że utrzymywanie małej szkoły w Szafarni jest nieopłacalne. Rada Gminy podjęła decyzję o likwidacji placówki. Podobnych przypadków w Polsce było setki, ale tylko w gminie Radomin likwidacja szkoły sprawiła takie problemy. Mieszkańcy wsi założyli komitet protestacyjny, któremu skutecznie udało się zapobiec natychmiastowej likwidacji placówki. Zaczęło się od wymiany pism. Potem strony szachowały się pozwami i wyrokami sądowymi. Przyszedł też czas na interwencje policji, które mieszkańcy Szafarni nazywali „brutalnymi”. Na pomoc wzywani byli też księża - gotowi przekształcić szkołę publiczną w katolicką. Wojewódzkie kuratorium oświaty prowadziło mediację, z której żadna ze stron nie była do końca zadowolona.
Sprawa polityczna
Kiedy szkołę zgodnie z prawem zlikwidowano, protestujący posyłali dzieci do okupowanego budynku, w którym nauczyciele uczyli za darmo. Wreszcie sprawą zainteresowali się politycy. O wyborcze punkty walczyli zarówno posłowie z prawicy, jak i lewicowe władze samorządowe. Do porozumienia próbowali doprowadzić wojewoda jak i marszałek województwa.
Aż wreszcie w Szafarni coś pękło.
- Kiedy pomyślę sobie, że okupacja szkoły trwała 516 dni, nie chce mi się w to wierzyć - mówi Roman Sławkowski, przewodniczący komitetu strajkowego. - Komu udało się okupować w ramach protestu tak długo jakikolwiek budynek? To była szalona i honorowa walka. Od jej końca minął ponad rok, a ja wciąż jestem nią zmęczony.
Kulturalna perełka
<!** Image 4 align=right alt="Image 10263" >Zapalczywość protestujących czasem posuwała się za daleko. Elżbieta Buler, dyrektorka Ośrodka Chopinowskiego w Szafarni twierdzi, że czterokrotnie była napadana przez członków bądź sympatyków komitetu protestacyjnego. Jedna z tych spraw zakończyła się skazującym wyrokiem sądowym. - Wrogość do mnie była ogromna, naprawdę bałam się, że ci ludzie są w stanie zrobić mi coś złego - mówi Elżbieta Buler. - Moi pracownicy wiele razy pytali mnie, czy nie lepiej się wycofać albo odpuścić. Ale ja powtarzałam im, że trzeba być cierpliwym. I dzięki temu udało nam się wyjść na prostą. Teraz dzięki wsparciu ze strony marszałka województwa mamy szansę uczynić z Szafarni kulturalną perełkę naszego województwa.
W ramach porozumienia kończącego spór w Szafarni zabytkowy pałacyk, w którym mieścił się zarówno Ośrodek Chopinowski jak i sporna szkoła, trafił w bezterminową dzierżawę w ręce zarządu województwa. Zarząd województwa przeznaczył w tym roku prawie milion złotych na remont i funkcjonowanie nowego Ośrodka Chopinowskiego. W zabytkowym pałacyku już wymieniono instalację grzewczą, wodno-kanalizacyjną oraz w części elektryczną. W przyszłym roku ma zostać przeprowadzony kapitalny remont ścian i podłóg. Konkurs na nowego dyrektora wygrała ponownie Elżbieta Buler. W komisji konkursowej wybierającej dyrektora z ramienia gminy zasiadł Roman Sławkowski. W Szafarni wielu uznało to za zdradę.
Straty
- Zaproponowałem panu Sławkowskiemu stanowisko w tej komisji, aby nikt nie powiedział, że znalazł się w niej człowiek wójta - mówi Mieczysław Konczalski, wójt gminy Radomin. - Po czasie uważam, że konflikt nikomu nie był potrzebny. Nie czuję się zwycięzcą, choć okazało się, że racje były po naszej stronie. Niestety, na tym sporze wszyscy stracili, gmina - około dwa milionów złotych. Protestujący też wykładali własne pieniądze...
<!** Image 3 align=left alt="Image 10262" >Członkowie zlikwidowanego komitetu protestacyjnego przez lata protestów argumentowali, że likwidacja szkoły oznacza dla nich także zanik życia kulturalnego wsi. Dziś, kiedy do Szafarni przyjeżdżają Englert czy Kolberger, nie przychodzą na spotkania z nimi. - Widziałam kilku mieszkańców podczas tegorocznego występu Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze” - stwierdza Elżbieta Buler. - Poza tym, nikt z Szafarni do pałacyku nie przychodzi. Nie korzysta z możliwości bezpłatnego zwiedzania ośrodka, ani z 50 proc. zniżek na bilety.
O Kolbergerze czy Englercie w Szafarni nie słychać, ale o politycznej zmowie przeciwko szkole i mieszkańcom mówi wielu. Większość czeka na wizytę lewicowego zarządu województwa w odnowionym Ośrodku Chopinowskim. - Przyjadą pokazać, ile zrobili dla kultury - mówią mieszkańcy Szafarni. - Naszą szkołę mają gdzieś.
- Marszałek nie przekazuje pieniędzy na kulturę w ramach działalności politycznej - mówi Mirosław Radzikowski, rzecznik prasowy marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. - Takie argumenty są po prostu bzdurne.
Roman Sławkowski polityków już dziś nie słucha. Ma swoje problemy. Powtarza sobie, że przyszedł czas, aby zająć się sobą i swoją rodziną. Ostatnio jednak zaczyna mówić o drodze, którą już dawno trzeba było zbudować.