https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kod da Vinci na maturze nie przejdzie

Monika Żuchlińska
- Lubię lekcje religii, ale matury z tego przedmiotu sobie nie wyobrażam - mówi bydgoski licealista Maciej Zieliński. Podobnie myśli wielu jego kolegów.

- Lubię lekcje religii, ale matury z tego przedmiotu sobie nie wyobrażam - mówi bydgoski licealista Maciej Zieliński. Podobnie myśli wielu jego kolegów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 25273" >Urzędnicy ministerstwa edukacji wzięli się ostro do pracy. Kilka dni temu ich szef, Roman Giertych, ogłosił, że w przyszłym roku na maturze będzie można zdawać egzamin z religii. Nikt nie wie, jak egzamin będzie wyglądać, jaki zakres materiału obejmie i kto sprawdzi napisane przez uczniów prace.

- Niewiele na razie wiemy na ten temat. Szacuje się, w skali kraju na uczelnie teologiczne wybiera się około 800 osób - to potencjalni maturzyści z religii. Zastanawiam się, czy jest sens ponosić ogromne koszty przygotowania egzaminu dla takiej grupy uczniów. Dotyczy to też, na przykład wiedzy o tańcu, historii sztuki czy języka portugalskiego. Przecież po dwóch latach obowiązywania nowej matury centralna komisja wycofuje się z organizowania egzaminów z mało popularnych przedmiotów - twierdzi Janusz Kitajgrodzki, dyrektor VII Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy.

Księża podzieleni

Innego zdania jest Roman Wojciechowski, dyrektor bydgoskiego Zespołu Szkół Elektronicznych.

- Skoro dziś uczeń może zdawać egzamin z wiedzy o tańcu, to dlaczego nie z religii - retorycznie pyta dyrektor „elektronika”. - Tego przedmiotu, na każdym szczeblu nauki naucza się dwie godziny w tygodniu. Więcej jest tylko polskiego i WF-u. Wielu byłych uczniów naszej szkoły to księża lub absolwenci uczelni teologicznych. Im taki egzamin na pewno byłby na rękę - dodaje.

<!** reklama left>Co ciekawe, zdania na temat religii na maturze podzielone są także wśród księży. Większości z nich ten pomysł się podoba, inni - zwłaszcza szkolni katecheci - w wyrażaniu zachwytów są bardziej powściągliwi.

- Nie jestem przeciwny, ale myślę, że wprowadzanie religii na maturze już w przyszłym roku to zbyt wcześnie - uważa ksiądz Grzegorz Markulak, który prowadzi lekcje katechezy w VI LO. - Zakres materiału omawiany w liceum jest bardzo szeroki. Opracowanie programu musi być przemyślane, a uczniowie mają prawo zapoznać się z nim na początku kształcenia, a nie rok przed końcem - dodaje.

Duchowny przyznaje, że ustalony z góry program to jedno, jednak katecheta na lekcjach religii nie powinien omijać trudnych tematów, którymi żyją dziś uczniowie. Często niewiele mają one wspólnego z realizowanym programem.

- Na religii powinno się mówić o sprawach, które żywo nas interesują. Na szczęście, nasze lekcje takie są - twierdzi Krzysztof Waśkowski, drugoklasista z VI LO. - Rozmawialiśmy już o aborcji, paradach równości, „Kodzie Leonarda da Vinci”, Radiu Maryja, a nawet o tym, dlaczego ksiądz nie ma żony. To zagadnienia ciekawe, z pogranicza religii i etyki, których nie przewiduje żaden program - twierdzi.

Ateista mówi: tak

Takich zagadnień przyszły maturzysta na egzaminie z religii na pewno roztrząsać nie będzie. Może dlatego pomysł z wprowadzeniem jej na maturę nie wszystkim się podoba.

- To dyskryminacja ateistów i wyznawców innych religii niż katolicka. Myślę, że trzeba dobrze przemyśleć takie decyzje i przedyskutować je z uczniami - twierdzi Marcin Umiński, uczeń Gimnazjum nr 50, któremu wtóruje klasowa koleżanka, Marta Kowalczyk. - Jeśli religia, to dlaczego nie etyka albo filozofia?

A Emilowi Smyk, gimnazjaliście, który mówi o sobie, że jest ateistą, religia na maturze nie przeszkadza. - Jeśli komuś ma to pomóc w dostaniu się na studia, jestem jak najbardziej na tak. Oczywiście, jeśli matura nie będzie obowiązkowa - komentuje.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski