<!** Image 1 align=left alt="Image 21200" >To protest całego środowiska medycznego - ta opinia powtarzała się w wielu wypowiedziach lekarzy uczestniczących we wczorajszym proteście.
Jasne, że wszyscy pracownicy służby zdrowia chcieliby zarabiać więcej. Niemniej jednolity obraz całego środowiska to mit. Niewiele jest grup zawodowych dotkniętych tak głębokim rozwarstwieniem jak branża lekarska. Rozumiem desperację lekarzy wchodzących do zawodu z niewiele ponad tysiącem złotych pensji, rozumiem frustrację medyków, którzy wyciągają nawet dość przyzwoite zarobki, ale płacą za to pracą na kilku etatach, nienormalną liczbą dyżurów, masą dodatkowych zajęć, poza którymi nie ma czasu na nic - o samokształceniu nawet nie wspominając. Kompletnie za to nie rozumiem, dlaczego z moich podatków mam finansować podwyżkę dla wcale nie tak przecież małej grupy medyków, którzy na styku prywatnego z publicznym zarabiają naprawdę ciężkie pieniądze.
Żenujące zarobki jednych i płacowe kominy drugich - nie zawsze wynikające ze szczególnej wiedzy i doświadczenia - to jeden z efektów braku odwagi w reformowaniu polskiej służby zdrowia. A póki cała para będzie szła w to, czy wywalczy się 15 czy 30 procent podwyżki, w tym czy w przyszłym roku, to takie protesty będą się powtarzały regularnie.
