Droga Wisły Kraków do 1/8 finału Pucharu UEFA
Krakowianie, dowodzeni przez Henryka Kasperczaka, w pierwszej dekadzie XXI wieku dominowali w polskiej lidze, z rzadka dopuszczając do głosu inne zespoły. W 2002 roku Biała Gwiazda nie zdołała wywalczyć mistrzowskiego tytułu (najlepsza była Legia), toteż miast bić się o upragniony awans do Ligi Mistrzów musiała zadowolić się startem w Pucharze UEFA.
Glentoran FC (Irlandia Północna) i Primorje Ajdovscina (Słowenia) nie stanowiły dla polskiej drużyny przesadnej trudności. W kolejnych rundach wyższość Wisły musiały uznać także inne, znacznie bardziej renomowane ekipy - włoska Parma i niemieckie Schalke 04 Gelsenkirchen. Owszem, zwłaszcza w spotkaniu drugiej rundy z pierwszym z wymienionych zespołów naszemu przedstawicielowi dopisało trochę szczęścia (pozornie niezbyt groźny strzał Kamila Kosowskiego znalazł, po błędzie bramkarza, drogę do bramki), ale faktem jest, że w Krakowie wówczas zbudowano ekipę, która nie bała się w zasadzie nikogo i była w stanie jak równy z równym walczyć o korzystny wynik
Pudło roku Macieja Żurawskiego
Pierwszy wiosenny mecz w Rzymie w 1/8 finału Pucharu UEFA zwiastował, że podczas przerwy zimowej Wisła nie straciła elementu, bez którego znacznie trudniej o sukcesy - a więc szczęścia. Remis 3:3 wydawał się być niezłym wynikiem, ale uczciwie trzeba przyznać, iż jeden z rzutów karnych został przyznany niesłusznie i w dobie VAR decyzja zostałaby anulowana.
Rewanżowe spotkanie pierwotnie miało zostać rozegrane pod koniec lutego, nie nadające się do gry boisko spowodowało jednak, iż termin przesunięto o tydzień. Sam mecz nie mógł się lepiej rozpocząć - w czwartej minucie gospodarze objęli prowadzenie, a nim upłynął kwadrans mogło być już 2:0, jeden z rzymskich graczy wybił jednak piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Kalu Uche.
Krakowian z rytmu wybiła... kontuzja arbitra głównego. Po przymusowej przerwie i zmianie sędziego Wisła najwyraźniej zgubiła koncentrację, bo nie tylko pozwoliła na doprowadzenie do wyrównania, ale kilkukrotnie tylko cudem nie straciła kolejnego gola.
Kluczowy moment miał miejsce w 45 minucie. Oto Maciej Żurawski znalazł się sam przed bramkarzem i zamiast dogrywać do znajdującego się w pobliżu Marcina Kuźby oddał niecelny strzał. Gdyby Krakowianie zeszli do szatni z prowadzeniem 2:1, możliwe że nie wypuściliby awansu z rąk.
Lech Poznań awansuje do ćwierćfinału?
W drugiej części gry bliski szczęścia był Kalu Uche, który zmienił tor lotu piłki po strzale Kosowskiego - niestety, futbolówka zamiast wpaść do bramki trafiła w poprzeczkę. Kilka chwil później goście wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końcowego gwizdka. Porażka 1:2 i koniec pięknej pucharowej przygody, która mogłaby potrwać znacznie dłużej, bowiem potencjalny ćwierćfinałowy rywal - Besiktas Stambuł - także był do ogrania.
Od 2003 roku aż do teraz żadnej polskiej drużynie nie udało się awansować w europejskich rozgrywkach do 1/8 finału. Niemoc przełamał dopiero Lech Poznań. Oby tym razem piękna pucharowa przygoda potrwała nieco dłużej niż w przypadku Wisły.
