Właśnie mija 10 lat od meczu otwarcia EURO 2012. Na Stadionie Narodowym reprezentacja Polski grała z Grecją. Z trybun Biało-Czerwonym kibicowało ponad 56 tys. osób, a ze stref kibica w całej Polsce kolejne setki tysięcy. Zaczęło się wspaniale, od bramki Roberta Lewandowskiego w 17. minucie. W drugiej połowie zamiast dobić rywala, selekcjoner naszej reprezentacji, Franciszek Smuda postanowił jednak bronić wyniku. Efekt? Stracona bramka, a później czerwona kartka dla Wojciecha Szczęsnego. Bohaterem spotkania okazał się rezerwowy bramkarz Przemysław Tytoń, który tuż po wejściu na murawę obronił rzut karny Giórgosa Karangoúnisa.
EURO 2012: POLSKA - GRECJA, TO JUŻ 10 LAT OD MECZU OTWARCIA | SKRÓT
Smuda "zasłynął" tym, że w spotkaniu z Grekami nie zrobił żadnej zmiany (poza wymuszoną przez czerwoną kartkę Szczęsnego). Do dziś w pamięci kibiców jest największym winowajcą zepsutego turnieju. Po remisie 1:1 z Rosją w drugim meczu fazy grupowej zachowaliśmy szanse na awans, przekreśliła je jednak porażka 0:1 z Czechami we Wrocławiu. Mimo wylosowania najłatwiejszej grupy w historii mistrzostw Europy, zakończyliśmy turniej na ostatnim miejscu w tabeli...
ZOBACZ TEŻ:
- Świątek wsparła Ukrainę po wygranej w finale Rolanda Garrosa
- Lewandowski coraz bliżej transferu? Barcelona dopina budżet
- Pudzian zawalczy z kolejną legendą? "Na razie mogę nosić za nim torby"
- Błachowicz: Czuję się jak Gollum, kiedy stracił pierścień [WYWIAD]
- Najpiękniejsze polskie WAGs. One będą wspierać naszą drużynę[ZDJĘCIA]
- Najseksowniejsze lekkoatletki świata. Kibice je uwielbiają! [ZDJĘCIA]
