Zobacz wideo: Centrum Edukacyjno-Społeczne na Okolu gotowe
Choć od wizyty kontrolerów ze Stowarzyszenia ZAiKS w Bydgoszczy miną we wrześniu dwa lata, a w tej sprawie trwa co najmniej jedno śledztwo prokuratorskie, proces sądowy i - jak mówi szef oddziału wielkopolskiego ZAiKS - kilka innych postępowań, do dzisiaj nie zapadł jeszcze żaden wyrok.
- Pytaliśmy wielokrotnie o dowód. Mówili nam, że to jest szeroko zakrojona sprawa i że w odpowiednim momencie nam powiedzą. Tego momentu odpowiedniego nie ma do dzisiaj - mówi Józef Eliasz, muzyk, prezes Stowarzyszenia Artystycznego Eljazz i szef klubu Eljazz przy ulicy Krętej w Bydgoszczy.
To Cię może też zainteresować
Twierdzi, że dopiero z tekstu, który opublikowaliśmy 24 czerwca, dowiedział się, iż w toku jest postępowanie prokuratury.
- Postępowanie dotyczy ogólnie rozliczeń z ZAiKS-em, z różnych tytułów, między innymi z tytułu opłat za użytkowanie utworów przy okazji zarówno funkcjonowania klubu, jak i organizowania imprez - mówi prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Postępowanie prokuratury "w sprawie"
Zawiadomienie wpłynęło do prokuratury w ubiegłym roku, a zarzuty w nim zawarte dotyczą czasu od 1 stycznia 2014 roku do 22 lutego 2020 roku. - Żadna osoba dotychczas nie usłyszała zarzutów, postępowanie jest prowadzone "w sprawie", a nie "przeciwko" - dodaje prok. Marszałkowski. - Sprawa jest rozwojowa, badane są różne wątki.
Pierwsza i jak dotąd jedyna, kilkudniowa kontrola ZAiKS-u u Józefa Eliasza miała miejsce we wrześniu 2019 roku i - jak twierdzi muzyk - od tego zaczęła się historia konfliktu ze stowarzyszeniem.
- Przede wszystkim ZAiKS na samym początku wystosował pisma do Centrum Artystycznego Eljazz, a taki podmiot nie istnieje - mówi Eliasz. - Tak naprawdę więc mogliśmy nie dopuścić już do kontroli, ale ponieważ nas straszono, chcieliśmy tę sprawę załatwić i mieć za sobą. Okazało się jednak, że nie o to im chodziło, a o to, by na czymś nas złapać. Jak dotąd, nie wiemy, za co i przez naruszenie czyich praw mamy zapłacić ZAiKS-owi. Nigdy nie podano nam tytułu choćby jednego utworu, który mielibyśmy wykorzystać bezprawnie.
Na pytanie, jakiej zapłaty Stowarzyszenie ZAiKS żąda za rzekome przekroczenie prawa, Józef Eliasz odpowiada: - Tego nie wiemy. Wiemy tylko od naszych kontrahentów wzywanych do składania zeznań, że dostają pisma od policji, w których pada suma 250 tys. zł.
W ubiegłym tygodniu Józef Eliasz zamieścił nagranie na profilu facebookowym klubu Eljazz, na którym słychać słowa wypowiadane przez mężczyznę do kobiety: "Hania, rób po mojemu, uśmiechaj się, rób z siebie idiotkę, tak jak ja idiotę z siebie robię".
Jak twierdzi sam Eliasz, rozmowa została zarejestrowana podczas wizyty inspektorów Stowarzyszenia ZAiKS w klubie. - Podczas skandalicznej kontroli ZAiKS w Eljazzie doszło do wielu naruszeń prawa - informuje muzyk na FB. - Metody inspektorów ZAiKS świadczą o ich nastawieniu i złej woli. W momencie kiedy udałem się po kolejne dokumenty i na chwilę opuściłem salę, inspektorzy ZAiKS postanowili wyłączyć mój dyktafon pozbawiając mnie tym samym jedynego dowodu przebiegu kontroli - dodaje, że "tego typu sytuacji było więcej" i że będzie je "w kolejności przedstawiał".
Później na FB zostało zamieszczone kolejne nagranie, w którym z ust kobiety pada sformułowanie o propozycji "rekompensaty" za fakt, że dzień wcześniej kontrola z powodu nieobecności kierownictwa klubu Eljazz nie mogła dojść do skutku.
Wiesław Łataś, dyrektor oddziału wielkopolsko-kujawskiego stowarzyszenia z siedzibą w Poznaniu jednak również cedzi słowa zaznaczając, iż instytucja jest związana tajemnicą postępowania i nie może udzielać zbyt wielu informacji na ten temat. Potwierdza jednak, że chodzi o kwestie związane z "eksploatowaniem utworów" wielu wykonawców.
- Jest to przedmiotem dochodzenia - Wiesław Łataś odnosi się do zarejestrowanej na nagraniu sytuacji. - Mało tego, są sprawy prokuratorskie i sądowe - dodaje. - Nie jest to wszystko tak jednoznacznie określone, jak to zostało (przez p. Eliasza, red.) przedstawione. Natomiast sposób przedstawienia (w nagraniu, red.) pracowników ZAiKS-u to jest sprawa bardzo skomplikowana i będzie przedmiotem kolejnego postępowania.
Łataś dodał: Kiedy mówimy o prawach autorskich, mamy na myśli utwory pierwotne, które są wykorzystywane w tym klubie i naruszane są prawa twórców, których ZAiKS reprezentuje.
Józef Eliasz komentuje, że użyte przez dyrektora Łatasia słowo "klub" to manipulacja, bo w gruncie rzeczy chodziło o lokal "Destylarnia" mieszczący się w podziemiach budynku Eljazzu, w którym odtwarzane są utwory młodych lokalnych zespołów i za ich zgodą, które nie podlegają ochronie ZAiKS-u.
