Bydgoszczanie i przyjezdni podnoszą poprzeczkę. Chcą u nas jeść światowo i być profesjonalnie obsługiwani. Na internetowych portalach gastronomicznych są bezlitośni.
<!** Image 2 align=right alt="Image 144590" sub="Goście chcą nie tylko smacznie zjeść, ale także zostać fachowo obsłużeni / Fot. Tadeusz Pawłowski">Gastronauci.pl - internetowa strona, na którą warto zajrzeć, gdy szukasz miejsca na rodzinny, biznesowy lub towarzyski posiłek. „Napisaliśmy już 21279 recenzji dla 9416 lokali w 1117 miastach z całej Polski” - zachęcają pomysłodawcy. Portal ma bezprzeczną zaletę - jest redagowany z opinii konsumentów. Jeśli na temat lokalu formułowanych jest kilkanaście ocen, można już sobie na ich podstawie wyrobić zdanie o restauracji, pubie, kawiarni. Po obejrzeniu gastronomicznej mapy Bydgoszczy pojawia się niepokojąca obserwacja - gastronauci jeśli już coś chwalą, zastrzegają: „nawet nieźle. Jak na Bydzię”. Czy mamy zatem do czynienia z podziałem na żywienie dobre, złe i... bydgoskie?
- Absolutnie się z tym nie zgadzam! - oponuje menagerka serwującej kuchnię polską i litewską restauracji „Kresowianka”, Monika Kępa. - Nie jestem z Bydgoszczy, więc wiem, o czym mówię. Jest tu wiele „smacznych” miejsc i nie myślę tylko o naszym lokalu. Goście są coraz bardziej wymagający, zwracają uwagę na jakość podania i smak potrawy. Zdarzają się prawdziwi koneserzy, ale wielu klientów prosi też o objaśnienie menu.
<!** reklama>Monika Kępa mówi, że coraz więcej jest bydgoszczan przychodzących na obiady rodzinnie czy towarzysko. Wydają na posiłek średnio 40-50 złotych na osobę. Według Gastronautów.pl nie brakuje jednak i takich, którzy są gotowi nad Brdą zaszaleć. Internauta recenzujący restaurację „Smak” docenia jakość przegrzebków jako ciepłej zakąski, chwali odpowiednio wysmażoną polędwicę torreadora, ale brakuje mu w menu „odrobiny ekstrawagancji - może jakiegoś homara”. Ten lokal, podobnie jak „Stary Port”, naleśnikarnia „Manekin” i „Dolce Vita” zyskał 3,5 gwiazdki w pięciostopniowej skali (w opinii największej liczby recenzentów. Cztery gwiazdki mają kawiarnia „Asia”, restauracje „Meluzyna” i „Weranda”, ale oceniających je jest znacznie mniej). Wpisujący się na forum zwracają uwagę na zastawę, szybkość obsługi (kelnerzy są ulubionym „konikiem” klientów), możliwość płacenia kartą, temperaturę potraw, czas oczekiwania na nie, dostępność stolików, zakaz palenia i udogodnienia dla dzieci. I bywają bezlitośni.
Uchybienia w bydgoskich restauracjach widzi także Vito Morabito, włoski dziennikarz radiowy i prezenter telewizyjny, od pewnego czasu mieszkający nad Brdą. - Irytuje mnie, gdy jestem z kimś na kolacji, zbliża się czas zamknięcia restauracji i obsługa zaczyna ostentacyjnie sprzątać. Nie rozumiem też zwyczaju podawania wody mineralnej w dzbanku - nie wiem przecież, co to za woda. Generalnie nie trafiłem jeszcze w Bydgoszczy na knajpkę, gdzie olśniłaby mnie tradycyjna polska kuchnia. We Włoszech komplementem jest ocena, że dają jeść lepiej niż u mamy. Tu takiego miejsca nie znalazłem, a z racji telewizyjnego programu kulinarnego („Wita Morabito”), widziałem już, jak w prawdziwych polskich domach robi się pierogi.
Młody Włoch docenia u nas kilka miejsc, gdzie żywią i obsługują profesjonalnie. Zalicza do nich wspomniany „Smak” i dwie restauracje z sushi. Podobnie do niego wielu jest jednak gastronautów, którzy ciągle jeszcze szukają tu restauracji, która - używając bokserskiej terminologii - „uderzy, powali i wyliczy do dziesięciu”.
