<!** Image 1 align=left alt="Image 26701" >O to, kto zaświeci najmocniej, macherzy od reklamy zakładają się od dawna. Bo mundial to również pojedynek futbolowych sław w kategorii popkulturalnej. Będzie więc jak zwykle - ktoś wyprzedzi całą resztę o parę długości, zgarniając nie tylko mołojecką sławę, ale również najlepsze kontrakty reklamowe. Co decyduje o sukcesie? Sportowe popisy na pewno, ale też wdzięk i urok osobisty delikwenta czy talent do wywoływania efektownych skandali. W końcu wszyscy pamiętamy medialne cudo, jakim była pewna rosyjska tenisistka, co to grała tak sobie, ale seksu miała dostatek.
A wracając do piłki... Na naszym podwórku zrobiło się zabawnie, szczególnie, jak się spojrzy na firmy, które w reklamach postawiły na gasnące gwiazdy. Jedna telefonia najpierw ogrywała do znudzenia Jurka Dudka i jego Krystynę z gazowni, a po meczu z Ekwadorem zabłysnęła reklamami z Mirosławem Szymkowiakiem, na którego kibice ciskali gromy. Niedługo piłkarze będą jak ognia unikali tych reklam, żeby nie zapeszyć.
<!** reklama right>W naszej ekipie kandydatów na pop-sławy jest niewielu. Szansę ma Ebi Smolarek, któremu nawet to, że po polsku mówi z akcentem, pomaga. Światowiec, a do macierzy wrócił, choć nie miał w szkole wychowania patriotycznego. Stawiałbym też na Artura Boruca, który co jakiś czas coś palnie, ale wygląda odpowiednio i na niegrzecznego idola się nadaje. A reszta? Kiepsko. Nawet Maciej Żurawski to szanowana, ale mało przebojowa siła spokoju. O innych szkoda gadać - a pięknie wyczesany Kamil Kosowski z kamerą w ręku to, w kontekście jego piłkarskich dokonań, jakaś groteska... Sławy na miarę Michaela Ballacka, na którego cześć nazwano wibrator, pewnie się nie doczekamy.
A tak swoją drogą, to chwile prawdziwego triumfu polskiej piłki przyszły dla piłkarzy zdecydowanie za wcześnie. Co mógł w PRL reklamować Jan Domarski po strzeleniu bramki na Wembley? Popsutą pralkę w sklepie. Zresztą nie wiadomo, jak w roli gwiazd pop sprawdzaliby się nasi ówcześni kopacze - choć pewnie Jan Tomaszewki (w wersji szczupłej i owłosionej) ze swoimi odzywkami robiłby furorę. W każdym razie znowu widać, jakim ewenementem był i jest Zbigniew Boniek. Bo to on tak naprawdę zrobił wszechświatową karierę. I to on wciąż błyszczy w reklamach. I dziwić się nie ma czemu. Kiedy teraz na mundialu spytano piłkarzy jakiejś latynoskiej drużyny, który polski piłkarz jest dziś najgroźniejszy, odpowiedź była niby zaskakująca, ale nie do końca: Boniek.