- To są prace archeologiczne i poszukiwawcze, które, mam nadzieję, doprowadzą do tego, że szczątki ludzkie zostaną odnalezione. Jeżeli tak się stanie, szczątki są wydobywane, następnie identyfikowane i za jakiś czas ogłaszane ich imiona i nazwiska. Jak będzie w tym przypadku - nie wiemy - tłumaczy portalowi polskatimes.pl dr hab. Krzysztof Szwagrzyk.
"Muzeum musi działać"
Dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Filip Musiał, powiedział, że muzeum musi działać pomimo prowadzonych prac, aby ludzie w dalszym ciągu mogli poznawać historię Polski. Zaznaczył, że musi odbywać się to w taki sposób, aby nie przeszkadzać zespołowi prowadzącemu prace wydobywcze.
- Mamy do czynienia z miejscem wyjątkowym, które wydaje mi się, jest już silnie zakorzenione w świadomości Polaków. Jest to miejsce śmierci rotmistrza Pileckiego, pułkownika Cieplińskiego czy generała Fieldorfa. Wyzwanie, które przed nami stoi, to to, aby stworzyć placówkę muzealną, która będzie łączyła obydwa człony naszej nazwy, to znaczy z jednej strony zwracała uwagę na "Żołnierzy Wyklętych", a z drugiej strony zwracała uwagę na fenomen opozycji i oporu tego poodwilżowego. Nade wszystko chcemy pokazać, że ta ofiara, która miała tutaj miejsce, miała sens - wyjaśnia portalowi polskatimes.pl dyrektor muzeum Filip Musiał.
Dyrektor wyraził również ogromne nadzieje, że zespół Krzysztofa Szwagrzyka nie spocznie, dopóki nie odnajdzie wszystkich ofiar totalitaryzmów, oraz że prowadzone badania okażą się sukcesem zespołu.