MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Igrzyska już były. A teraz się policzymy"¦

Michał Żurowski
Jakie igrzyska, taki i ciąg dalszy. Poolimpijska atmosfera w Polsce, styl dyskusji i wzajemnych rozliczeń - kompletnie bez klasy. No i te błyskotliwe pomysły na przyszłość, te genialne recepty&

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Jakie igrzyska, taki i ciąg dalszy. Poolimpijska atmosfera w Polsce, styl dyskusji i wzajemnych rozliczeń - kompletnie bez klasy. No i te błyskotliwe pomysły na przyszłość, te genialne recepty&

Co do atmosfery - zwłaszcza po tylu klęskach – nie miałem złudzeń. Nie mogła być inna. Bo środowisko sportowe strasznie się nie lubi. Oczywiście nie ono jedno (Polacy tak w ogóle nie bardzo się lubią), ale zawodnicy, trenerzy i działacze w konkurencji ujadania na siebie są chyba wicemistrzami kraju. Zaraz za politykami.<!** reklama>

Kuriozalny atak na „lekką” czwórkę wioślarską ze strony komentującego zawody w TVP& dyrektora Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich nastąpił już na igrzyskach. Tam też Karolina Michalczuk - reprezentująca całe polskie pięściarstwo - wypomniała związkowi, że zmusił ja do pracy z trenerem reprezentacji, a ona chciała opieki szkoleniowca klubowego. I dodała: - Przygotowania były katastrofalne, w kadrze panowała taka atmosfera, jakby ktoś umarł.

Anita Włodarczyk i Adrian Zieliński wyraźnie czekali z uderzeniem w działaczy swoich związków na olimpijskie medale. Miotaczka zaatakowała PZLA za nierówne traktowanie zawodników - a konkretnie bydgoskiego tyczkarza Pawła Wojciechowskiego - i za (nie)stworzone jej warunki przygotowań. Prezes PZLA zarzucił natomiast kilku zawodnikom, że decydując się na olimpijski start, wprowadzili go& w błąd. Złoty chłopak z Mroczy - przy wsparciu Szymona Kołeckiego - przypomniał, że działacze PZPC jeszcze niedawno ścigali go i chcieli karać za sposób przygotowań. Po czym szybko okazało się, że o Zielińskiego może tu i chodzi, ale raczej tak przy okazji. Bo „uprzejmości” między Kołeckim i prezesem Wasielą są fragmentem kampanii wyborczej w ciężarowej federacji. Minister Mucha zapowiedziała weryfikację dotychczasowego finansowania związków sportowych, a szef jednego z nich - kajakowego - Bejnarowicz nie zostawił suchej nitki na elitarnym, opracowanym w PKOl, programie „Londyn 2012”. Z kolei prezes PKOl Kraśnicki podważył sens kształcenia polskich trenerów w dotychczas istniejących sportowych szkołach wyższych, czyli AWF-ach. A w zamian - tu już mamy genialne recepty - zaproponował osobną uczelnię trenerską.

To co, panie prezesie, likwidujemy AWF-y? No, bo wuefistów kształcić mogą przecież (i kształcą) wydziały wychowania fizycznego na wielu - od Szczecina po Rzeszów - polskich uniwersytetach.

Najsprytniejszy plan ma pani minister. Przywrócić masowość? Świetne. Kto się z tym nie zgodzi? Przerzucić jeszcze więcej odpowiedzialności za sport na samorządy. Cwane. I na pewno spodoba się w rządzie. Obiecać efekty za 20 lat? Genialne.

Bo to już raczej nie będzie problem pani Muchy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!