Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hieny i życie opłacone krwią

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Słowa wsparcia od kibiców dla Tomka Golloba na płocie szpitala
Słowa wsparcia od kibiców dla Tomka Golloba na płocie szpitala Filip Kowalkowski
.

Nazywano go „Diabłem Pazmańskim” i życie postawiło przed nim diabelsko trudne zadanie. Mowa o Vinnym Pazienzie, który pod koniec lat 80. i w latach 90. zdobywał i tracił pasy zawodowego mistrza świata w kilku kategoriach wagowych. Gdy dobiegał trzydziestki, przegrał trzeci z kolei pojedynek o tytuł. Promotor chciał go odesłać na emeryturę. Vinny ubłagał go jednak o ostatnią szansę. Nie zawiódł. W 1991 r. pozbawił mistrzowskiego pasa świetnego Francuza, Gilberta Dele’a.

Po walce, gdy wydawało się, że przed Vinnym świat stoi otworem, miał wypadek. Z rozbitego auta wyniesiono go z pękniętym kręgosłupem w szyi. Lekarze obawiali się, że nigdy nie będzie mógł normalnie się poruszać. O powrocie do sportu nie myślał nikt. Nikt poza Pazienzą. Przez pół roku chodził w halo – przyśrubowanym do ramion i głowy metalowym gorsecie, przypominającym zabezpieczenie korka od szampana. Już w tym czasie po kryjomu wznowił treningi. Jego upór zwyciężył. Vinny nie tylko wrócił do boksu, lecz i ponownie stanął do walki o najcenniejszy pas. Wygrał z jednym z największych twardzieli w historii boksu – Roberto Duranem.

Pazienzą, który zakończył zawodową karierę w wieku 42 lat, zainteresował się niedawno słynny reżyser Martin Scorsese. Wyprodukował fabularyzowaną biografię Vinny’ego, zatytułowaną „Opłacone krwią”. Film za oceanem miał premierę w ubiegłym roku. Nie stał się bestsellerem, producentom ledwie zwróciły się koszty realizacji. Do tej pory nie trafił też do polskich kin. Od niedawna można go jednak u nas oglądać na kanale płatnej telewizji.

Dlaczego o tym piszę? Bo chciałbym „Opłacone krwią” szczególnie polecić Tomkowi Gollobowi. Parę dni temu udzielił on długiego wywiadu, pierwszego od dnia wypadku. Wypowiedzi byłego mistrza świata na żużlu trudno czytać bez pieczenia pod powiekami. Widać, jak nadzieja i wiara walczą w tym człowieku ze znużeniem i poczuciem bezsilności. W jednej z wypowiedzi przyznaje: „W szpitalu po raz pierwszy poczułem prawdziwą bezsilność. Sport przyzwyczaił mnie do tego, że nawet z największej porażki można szybko wyciągnąć wnioski i zrewanżować się po kilku minutach. Teraz jestem bezsilny, bo nie mogę ćwiczyć cały czas, a progres pojawia się bardzo wolno”. Za chwile jednak dodaje: „Jestem dobrej myśli i wierzę, że wyjdę z tego. Zaakceptowałem sytuację, w jakiej jestem, ale się z nią nie pogodziłem. Celem jest wyjście ze szpitala o własnych siłach”. Trzymam kciuki, by się to Tomkowi udało. I proszę, by poszukał w programie „Opłacone krwią”.

W kontekście nieszczęścia Tomka Golloba upust swym uczuciom dał też Marcin Kowalski. Były dziennikarz „Gazety Wyborczej” w felietonie ukazującym się w portalu „Metropolia Bydgoska” niczym czołg przejechał się po dziennikarskich hienach. Hiena żeruje w bulwarówkach i m.in. wysyła pod szpital, w którym dochodzi do siebie żużlowiec „wyzutego z sumienia barana z aparatem (…), żeby czatował gdzieś w krzakach, aż Tomek wyjedzie wózkiem inwalidzkim na dziedziniec”. Panie Marcinie, bądźmy szczerzy do końca. Hiena dziennikarska tym różni się od zwykłej hieny, że sama nie zjada swej zdobyczy, tylko zanosi obcym osobnikom. A tylu z nich lubi ból i krew, że „Fakt” i „Super Express” od ładnych paru lat sprzedają się znacznie lepiej niż „Gazeta Wyborcza”. Cóż, przykra prawda…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!