Przygotowania do wielkiego starcia przebiegały w typowym dla Bliskiego Wschodu stylu z ogromnymi inwestycjami marketingowymi , choć rozmach znajduje również potwierdzenie w gażach przewidzianych dla wojowników.
Fury i Ngannou po raz pierwszy wspominali o gali w mediach społecznościowych przebąkując o walce, która miała być planowana jako wydarzenie na mieszanych zasadach, ale Ngannou był również otwarty na pojedynek bokserski. Przyjechał do Wielkiej Brytanii, aby stanąć twarzą w twarz z Furym po jego zwycięstwie nad Dillianem Whyte'em w zeszłym roku, ale wszystko jawiło się jako mało prawdopodobne, dopóki nie załamały się rozmowy pierwszej tury między mistrzem WBC a Ołeksandrem Usykiem.
Ngannou opuścił szeregi organizacji UFC po wygaśnięciu kontraktu, a walka stała się możliwa po kolejnych rundach rozmów z saudyjskim funduszem państwowym, aby odbyła się w ramach "Sezonu w Rijadzie", niekończącego się festiwalu sportowo-rozrywkowego. Walkę zapowiadała i oficjalnie potwierdzała wielka konferencja prasowa w Londynie, gdzie Ngannou zdecydował się w ramach podgrzewania atmosfery zadrwić z sylwetki Fury'ego.
"Predator" aby do walki przystąpić w możliwie najlepszej formie zaangażował do treningów Mike'a Tysona, ale może to wystarczyć, żeby dogonić Fury'ego? Obozowi Kameruńczyka pozostaje mieć nadzieję, że uda mu się w jakiś sposób zadać mistrzowi kilka swoich potężnych ciosów i spróbować sprekurować jedną z największych niespodzianek w historii boksu.
Mega wypłata dla Fury'ego i Nagganou
Bez wątpienia prawdziwy wysyp petrodolarów ma nastąpić, kiedy "Król Cyganów" wejdzie do ringu z innym mistrzem wagi ciężkiej Usykiem, ale nie można lekceważyć finansowej atrakcyjności i tego pierwszego projektu. Bliski Wschód już wcześniej wydawał rekordowe sumy nagród za organizowane u siebie pojedynki, jak chociażby rewanż Anthony'ego Joshuy z Andym Ruizem Jr i nadal się bawią gwarantując, że Fury ma zarobić tego wieczoru gigantyczne 50 milionów funtów. Podczas konferencji prasowej mistrz WBC podkreślał, że jego rywal zarobi najwyższą w karierze kasę w wysokości 10 milionów funtów, ale kwota może wzrosnąć do podobnej liczby jak Tysona Fury'ego, jeśli gala przekroczy pewien pułap oglądalności i rozsadzi rynek pay-per-view.
Usyk chce to zobaczyć
Usyk, który od dawna wyśmiewa walkę Fury'ego z Ngannou, nie widzi powodu, dla którego miałby stonować swoją opinię na temat tego pojedynku, mimo, że z Fury'm podpisali kontrakt na walkę dwudziestolecia. Wątpi też w szanse powodzenia mimo buńczucznych zapowiedzi z obozu "Predatora".
- Tak, Ngannou jest mistrzem UFC, nie kwestionuję tego. Ale UFC to nie boks. Jestem pewny na sto procent, że Tyson Fury zwycięży. Jeśli Ngannou ma względną szansę na uderzenie pięścią i jeśli hipotetycznie zdarzy się, że pośle Fury'ego na deski, przyznam się do gadania bzdur - powiedział Usyk - Lepiej poczekać. Zobaczymy co się wydarzy za jakiś czas.
Usyk potwierdził również, że zamierza być przy ringu podczas walki - Tak, będę tam – powiedział Usyk - Chciałbym zobaczyć tę walkę. Promocja jest imponująca.
