Smaki Kujaw i Pomorza - sezon 4 odcinek 32

Szylkretka, czyli trójkolorowy kot, to Fiona. Jej rudy kompan, chętny do zabaw, zarazem współlokator, nazywa się Fredziu. Mają po 4 lata. Do niedawna wiodły spokojne życie w mieszkaniu swojej pani.
Śmierć właścicielki
Pani zmarła parę dni temu. Teraz nietypowa parka przebywa u krewnych swojej dawnej właścicielki, ale to nie może być ich miejsce docelowe. To dlatego trwa poszukiwanie nowego domu.
- Są przeurocze, miziaste i przytulaśne - opowiada o nich bydgoszczanka, organizatorka swoistej akcji poszukiwawczej. - Sama mam 2 koty. Gdyby nie ograniczony metraż, nie wahałabym się ani chwili. Przyjęłabym je.
Ale nie da rady. Fiona i Fredziu są zżyte ze sobą, więc muszą razem trafić do nowego domu. Właśnie przeżyły traumę (śmierć swojej pani) i nie bardzo rozumieją, co się dzieje, a gdyby zostały rozdzielone, miałyby kolejną traumę.
Młoda kobieta dodaje: - Kotki są zdrowe, kastrowane. Lubią dzieci, ale boją się psów, wiec powinny zamieszkać w domu bez psów.
Nasza rozmówczyni zapewni kociemu towarzystwu transport do nowego domu i podstawową wyprawkę.
Nowy dom dla kotów
Kto chciałby dowiedzieć się więcej o parce i - przede wszystkim chętny byłby je adoptować - może kontaktować się z organizatorką akcji. Jej nr telefonu: 603 909 946. Mogą państwo też pisać w sprawie kotów na naszego maila [email protected].
Podobne przypadki się zdarzają - i to ze szczęśliwymi zakończeniami dla psów i kotów, chociaż częściej bohaterami są te pierwsze. Pod Unisławiem szukano nowego opiekuna dla kundelka, któremu nagle zmarł pan. Mężczyzna nie miał nawet dalszej rodziny, a sąsiedzi nie chcieli zająć się czworonogiem. Post o poszukiwaniach kogoś, kto da Miksowi nie tylko mieszkanie, ale przede wszystkim serce, w ciągu paru godzin był udostępniony kilkadziesiąt razy. Siła internetu zadziałała. Miks-kilkulatek zyskał nową rodzinę.
Iskierka (lat 9) mieszkała pod Bydgoszczą, w gminie Dobrcz. To kundelek w biszkoptowym kolorze. Po śmierci swojej pani znalazła tymczasowe schronienie u pewnego mężczyzny. On jednak poważnie chorował i nie mógł zagwarantować zwierzęciu stałej opieki. Pracownice socjalne z tutejszego ośrodka pomocy społecznej zainterweniowały. Urząd gminy przyłączył się do akcji. Udało się.
Historia z Bydgoszczy również wzruszała. Zmarł właściciel jamnika i pies zamieszkał w tutejszym schronisku. „Ogłaszamy pieska od jakiegoś czasu i nic. Zainteresowanie w mediach społecznościowych nie przekłada się na oferty domu” - pisali prowadzący poszukiwania niestandardowego opiekuna. Chodziło im bowiem o adopcję także niestandardową, wirtualną.
Oddanie psa
Bywa - niestety: częściej - że to pan opuszcza swojego czworonoga z własnej woli. Małżeństwo spod Torunia przygarnęło psa tuż przed gwiazdką 2021. Po trzech miesiącach odwiedziło rolniczkę, od której wcześniej wzięło kundelka (właściwie: kundelkę, bo to dziewczynka). Właściciele mówili, że oddają suczkę, ponieważ przyjęli pod dach kilku Ukraińców i zrobiło się tak ciasno, że tylko przeszkadzała. Okazało się, że do tych ludzi żaden Ukrainiec się nie wprowadził.
- To był jedynie pretekst małżeństwa, żeby pozbyć się pieska - pisała na forum rolniczka. - Widocznie tak miało się stać, że Misia do nas wróciła. Chociaż nie widziała nas ponad 3 miesiące, machała radośnie ogonem, jak nas zobaczyła, a gdy jej państwo odjeżdżali, to nie spojrzała w ich stronę.
Dzięki za wszystko
Czasami mijają lata, a pan nie umie pogodzić się ze śmiercią pupila. Tak było w przypadku bydgoszczanina, któremu zmarł mopsik, Filipek. Mężczyzna porozwieszał plakaty, przypominające list pożegnalny, na wiatach na przystankach autobusowych. „Dzięki za wszystko. Spotkamy się w innym świecie” - napisał pan Filipka.