Ubiór niektórych znanych ze „świecznika” pozostawia wiele do życzenia. Większość jednak dba o każdy detal swojej kreacji. Przejrzeliśmy garderoby naszych VIP-ów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 19099" >Uchodzący za prawdziwego eleganta bydgoskiego ratusza wiceprezydent Przemysław Nowak zawsze prezentuje się nienagannie. - Przemek wygląda nietuzinkowo - mówią o stylu wiceprezydenta Nowaka urzędnicy.
Panowie na miarę
Prezydent nosi doskonale skrojone garnitury. Lubi biżuterię, a zwłaszcza sygnety. Kupuje także wyszukane płaszcze. Ostatnio „wystąpił” w palcie z kołnierzem z karakułów i dopasowanej do niego czapce.
Ile wydaje na stroje? Udało nam się ustalić, że pan prezydent odpowiedzialny między innymi za finanse miasta, ostatnio kupił sobie w sklepie na Wełnianym Rynku dwie pary spodni. Jedne klasyczne, czarne, drugie w tym samym kolorze, ale w złote prążki. Za te ostatnie zapłacił 210 złotych.
Prezydent Torunia, Michał Zaleski, nie wie, ile pieniędzy pochłaniają wydatki na jego ubranie. Za to doskonale zorientowana w tej materii jest jego żona, która często doradza, w czym mąż wygląda dobrze. Michał Zaleski do pracy przychodzi w garniturach. Ma ich w sumie pięć. Niektóre uszyto na miarę, bo pan prezydent z 198 centymetrami wzrostu miewa problemy z dopasowaniem stroju do swojej sylwetki.
Prezydent Bydgoszczy, podobnie jak gospodarz Torunia lubi sportowy strój. - Gdybym mógł, ubierałbym się w stylu sportowym - przyznaje prezydent Konstanty Dombrowicz, którego widujemy przede wszystkim w ciemnych garniturach. Pan prezydent odwiesza je do szafy wiosną i latem. Wtedy ubiera garnitury w jaśniejszej tonacji.
Kobiety szaleją
Garsonka to często znienawidzona klasyka przez niektóre panie z bydgoskiego ratusza. W niektórych wydziałach można spotkać urzędniczki w mini lub dżinsach, ale większość „nosi się” klasycznie. Tak jak pani wiceprezydent Bydgoszczy, Lidia Wilniewczyc, która swój służbowy strój nazywa „mundurkiem”. - Obowiązuje mnie on w pracy - wiceprezydent często „łamie” sztywną klasykę wyszukanymi drobiazgami, broszkami, apaszkami. A bywa, że „szuka” ich w ciucholandach. - Można w nich znaleźć naprawdę ciekawe rzeczy, które po włączeniu do całej kreacji, sprawiają wrażenie, że jest ona z górnej półki. Przy okazji parę groszy zostaje w kieszeni - wyznaje Lidia Wilniewczyc, która w swojej garderobie ma dwie kreacje polskiej projektantki, Ewy Minge. Ale komplety te (żakiet i spodnium oraz marynarka ze spodniami) ubiera na specjalne okazje. Ulubiony sklep pani Wilniewczyc mieści się na bydgoskich Bartodziejach.
Posłanka PO, Teresa Piotrowska, która słynie z bogatej kolekcji apaszek, najczęściej ubiera się w sklepie u zbiegu ulicy Krasińskiego i Gdańskiej. - Pracujące w nim panie zawsze pomogą dobrać strój do mojej budowy ciała. Oczywiście, jak każda kobieta, lubię zaszaleć, ale nie robię tego często - opowiada posłanka. Teresa Piotrowska, którą widujemy w garsonkach, również woli sportowy strój.
Na luz w pracy może sobie czasem pozwolić dyrektor impresariatu ITI i reżyser wchodzącego na ekrany filmu pt. „Francuski numer”, Robert Wichrowski. Spodnie dżinsowe, bluzka, marynarka i dobre buty - to najchętniej wybierany przez niego zestaw.
A radni?
Wiesław Olszewski, wiceprzewodniczący bydgoskiej Rady Miasta, dyrektor bydgoskiego oddziału banku Nordea oraz znawca savoir-vivre’u, należy do samorządowców dbających o każdy detal.
- Nie wzoruję się na nikim, a zwłaszcza mężczyznach wkładających na przykład koszule w paski, a krawaty w kratkę. Taki zestaw to zbrodnia - przewodniczący rady uważa, że 90 procent radnych właściwie traktuje obrady i przychodzi w marynarkach bądź garniturach. - Pozostali nie potrafią odpowiednio dobrać dodatków. Niektórzy panowie wybierają za jasne skarpety do spodni. Niemal nagminnym grzechem panów są za krótkie skarpetki. Po podciągnięciu nogawki widać owłosioną łydkę. To nie jest estetyczne - mówi wyglądający zawsze elegancko i schludnie, Wiesław Olszewski.