https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci z Arki nie śpiewają "žBarki"

Katarzyna Kabacińska
Mali członkowie zespołu Arka Noego nie mają szkolonych głosów ani regularnych prób i może dlatego ich koncerty są takie żywiołowe, pełne spontanicznej radości i cieszą się ogromnym powodzeniem. Czyżbyśmy za tym tęsknili?

Mali członkowie zespołu Arka Noego nie mają szkolonych głosów ani regularnych prób i może dlatego ich koncerty są takie żywiołowe, pełne spontanicznej radości i cieszą się ogromnym powodzeniem. Czyżbyśmy za tym tęsknili?

<!** Image 2 align=none alt="Image 172438" sub="Dzieciaki śpiewające w Arce Noego wcale nie starają się ukryć, że lubią, gdy na scenie można trochę poszaleć...">Wszyscy pamiętają entuzjazm, z jakim spotykały się w Polsce na przełomie lat 80. i 90. występy dziecięcego chóru z Bolonii - Piccolo Coro dell Antoniano. Po ustawionych w rzędach małych rodzimych chórzystach w wykrochmalonych kołnierzykach, podobała nam się przede wszystkim niczym nieskrępowana radość bijąca od włoskich dzieci. Nie prezentowały specjalnego kunsztu wokalnego, ale za to absolutną swobodę sceniczną i to było urocze! Ten i ów zaczął wówczas głośno pytać: „A nie można tak i u nas?”.

Co Ziarno zasiało...

Kilka lat musiało upłynąć, byśmy się przekonali, że można, choć nie było to jakieś przemyślane działanie. Tak w każdym razie twierdzi Robert „Litza” Friedrich, a on o zespole Arka Noego wie wszystko! Opowiada więc, że zwrócono się do niego z prośbą o oprawę katolickiego programu telewizyjnego dla dzieci „Ziarno” i tak powstała pierwsza piosenka Arki „A gu, gu”; później zresztą tytułowa na debiutanckiej płycie zawiązanego dość nieoczekiwanie zespołu.

<!** reklama>Wracając do początków, czyli 1999 roku, po kolejnych nagraniach „Ona powiedziała tak” i „Nigdy nie zostawisz mnie”, które bardzo się spodobały, przyszedł czas na utwór „Tato”, napisany z okazji pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Nakręcony doń teledysk emitowano na okrągło, rozśpiewana dziecięca gromadka stała się więc popularna i rozpoznawalna. Co tu kryć, nadeszło „pięć minut” Arki Noego!

Przeżyć i uwierzyć

„Pięć minut” skądinąd dobrze wykorzystane, ale ważniejsza zdaje się być odpowiedź na pytanie, dlaczego katolicka redakcja TVP zwróciła się akurat do „Litzy” - rockmana kojarzonego dotąd z ostrym graniem w nienależącej do przesadnie ułożonych grup muzycznych Acid Drinkers. „W pewnym momencie było wielkie halo wokół nawrócenia muzyków rockowych” - przyznaje Robert Friedrich w rozmowie z „Machiną”, jednak niechętnie wraca do 1994 r., gdy przeszedł dwukrotną operację serca, co przewartościowało mu, dane niejako na nowo, życie. „Przyklejono nam łatkę (...), ale my jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy mocno stąpają po ziemi” - dodaje „Litza” usiłując zerwać, skrojoną jakby nie na jego głowę, aureolę, również znad Tomka Budzyńskiego i Darka Malejonka.

Boom medialny wokół tej sprawy sprzed lat musi skojarzyć się z tym, którego byliśmy świadkami całkiem niedawno z powodu choroby Adama „Nergala” Darskiego. On też, zdaje się, poczuł na plecach lodowaty powiew z czeluści niebytu i jego też - bardzo upraszczając - odmienił powrót do zdrowia. Można nawet rzec: „Nergal”, podobnie jak „Litza”, również się nawrócił! Tyle że Friedrich odnalazł swego Boga, a Darski uwierzył w ludzi. Tak czy inaczej nie są to odosobnione przypadki, gdy człowieka stającego w obliczu przedwczesnego rozliczenia się z życiem nawiedza pytani: „Dokąd idę i po co?” albo ta dręcząca wątpliwość: „Czy coś po sobie zostawię..?”.

Gram, więc jestem

Jeśli jednak podobnym refleksjom towarzyszy błysk fleszy, tracą one na autentyczności i śmieszą patosem. Pewnie dlatego „Litza” woli grać, nie tylko z Arką przecież, ale od 1996 roku w zespole 2Tm2,3, m.in., ze wspomnianymi Budzyńskim (Armia) i Malejonkiem (Izrael, Houk). Zasila też Friedrich skład Kazik na Żywo, a ostatnio powołał do życia Luxtorpedę, którą tworzą z nim: Robert Drężek (gitara), Krzysztof Kmiecik (bas), Tomasz Krzyżaniak (perkusja) i pozyskany z hip-hopowego świata wokalista, Przemysław Frencel. „Litza” tęsknił, jak mówi, za szybkim, ostrym graniem, więc ma, co chciał. Publiczności też się podoba - niedawno oklaskiwaliśmy Luxtorpedę w „Estradzie” i były bisy! Na rynku jest już zresztą ich pierwsza płyta rockowo-metalowa. Jakby było mało, Robert Friedrich już nie odżegnuje się od okazjonalnych koncertów z Kwasożłopami, a ponadto bierze udział w przygotowaniach do wydania kolejnego albumu kapeli Kazik na Żywo

Wszystkie te przedsięwzięcia nie przeszkadzają Friedrichowi i jego przyjaciołom dawać z Arką Noego po 40-50 koncertów rocznie. Starsze dzieciaki pytane, jak godzą to ze szkołą, odpowiadają dyplomatycznie, że na ogół występują w weekendy, więc „jest spoko”. Ale już na koncertach nie powinno być zbyt spokojnie, bo maluchy najbardziej cieszy, gdy scena jest wystarczająco duża, żeby sobie na niej pohasać!

Folkowo - czadowo

Walcząc z pokusą lekkiego pobłażania dla żądnych zabawy malców, ich starsza koleżanka wypala spontanicznie: „Najfajniej to było na Przystanku Woodstock, gdzie szalała publiczność i my też szaleliśmy!”

Robert Friedrich jest zdziwiony, że ktoś może być zdziwiony podobnymi wypowiedziami. „Arka Noego nie jest zespołem religijnym. To jest zespół czadowy, który ma dużo radości i szaleństwa” - powiedział „Machinie” i dodał, że papieskiej „Barki” nie grają, bo nie znają... Budzi to niedowierzanie, zupełnie jakby o Bogu trzeba było koniecznie śpiewać tylko śmiertelnie poważnie i koniecznie statycznie. Zupełnie jakby racji bytu odmawiało się żywiołowym, rozkołysanym, radosnym chórom gospel. Jakby sama Arka Noego nie śpiewała z przekonaniem „Taki gruby, taki chudy może świętym być”, nie mówiąc już o tym, że „Nie ma to tamto, Subito Santo!”

Biorą ostry kurs

Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy ukaże się zapowiadana nowa płyta Arki Noego pt. „Na ostro”... Tytuł wydaje się usprawiedliwiony, na album złożą się covery takich rockowych zespołów, jak Dezerter, Kult, Klaus Mitffoch czy Maanam.

„Litza” ma wyraźną frajdę, gdy tłumaczy, że pomysł nagrania płyty wyszedł od dzieci - przecież w Arce śpiewają latorośle, nawróconych czy nie, ale rockmanów, więc takiej muzyki te dzieci słuchają na co dzień w domach, z taką muzyką wzrastały. Inna rzecz, że stare teksty polskich kapel sporo mówią o naszej niedawnej przeszłości i mogą być dla młodego pokolenia niczym lekcja historii najnowszej. Opowiedzianej wprost, bez cenzury, właśnie na ostro.

Gdzie, kiedy?

Na koncert zespołu Arka Noego 1 czerwca o godz. 18.00 zaprasza Filharmonia Pomorska. To Międzynarodowy Dzień Dziecka, a więc dobra okazja na specjalny prezent dla małych bydgoszczan. A że dla dzieci śpiewających w Arce Noego występy to nie tyle praca, ile wielka frajda, one też będą miały święto!

Bilety można kupić w kasie filharmonii oraz na stronie www.ebilet.pl

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski