
Dobrym kontrapunktem dla tych metalowo-rock'n'rollowych quasipiosenek (w tych kompozycjach rzadko można było usłyszeć tradycyjny podział na zwrotki i refreny) był punkowy wręcz wokal Nestlera. Muzyk stosował częste melorecytacje i skandowanie.

Muzyka Philm to przede wszystkim szybkie utwory, ale nie zabrakło też ciężkich zwolnień znanych z muzyki sludge metalowej.

Druga część występu Amerykanów była bardziej stonowana. Pojawiło się w niej więcej klasycznych rockowych zagrywek i riffów. Na szczęście, tego typu muzyka, która nieczęsto gości na festiwalu Drums Fusion bardzo przypadła do gustu bydgoskiej publiczności. Philm zagrał kilkunastominutowy bis.

Oprócz autorskiej muzyki tercetu, nie zabrakło ciężkich i "brudnych" wersji standardów The Beatles czy Jimi'ego Hendrixa.