W weekend przez Minikowo przewinęło się setki rolników. Ośrodek Doradztwa Rolniczego już po raz trzydziesty zorganizował tam targi „Agrotech”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 56570" sub="W sobotę i niedzielę na targach zaprezentowało się ponad 450 wystawców z kraju i zagranicy (przed rokiem 364), w tym 70 hodowców zwierząt. /Fot. Tadeusz Pawłowski">To jedna z największych imprez rolniczych w regionie. W tym roku odwiedził ją wicepremier Andrzej Lepper. Zapowiedział na przyszły rok podniesienie nakładów na rolnictwo z budżetu państwa. Namawiał też gospodarzy do inwestowania w nowoczesny sprzęt, a tego na imprezie nie brakowało. Ponad 450 wystawców oferowało prawdziwe cacka. Niestety, ich ceny są dla wielu gospodarzy nie do przeskoczenia.
- Nie wiem, kto to może kupić? - narzekał jeden z rolników pokazując kombajn do buraków wart 2 mln złotych. - To zabawka dla nielicznych. Jeśli już decyduję się na inwestycje, staram się szukać używanego sprzętu. Takie maszyny są często nawet o połowę tańsze - tłumaczył. Nowością tegorocznych targów był pokaz pracy opryskiwaczy polowych na specjalnym torze przeszkód. Nie zabrakło stoisk z nawozami, środkami ochrony roślin, paszami oraz wyposażeniem i mechanizacją budynków inwentarskich.
<!** Image 3 align=left alt="Image 56570" sub="Fot. Tadeusz Pawłowski">Kupić można było sadzonki kwiatów, nasiona i sprzęt ogrodniczy. To najbardziej zainteresowało bydgoszczan, którzy pojawili się na imprezie. Fachowcy podpowiadali też ogrodnikom amatorom, jak pielęgnować rośliny. Na wystawie zwierząt hodowlanych prezentowano bydło, trzodę chlewną, owce, kozy, zwierzęta futerkowe, drób i zwierzęta ozdobne.
Pokazom i wystawom w Minikowie towarzyszyły „Dni pola” w Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian w Chrząstowie, gdzie zaprezentowano kolekcje odmian roślin uprawnych i energetycznych. Współorganizatorami tegorocznych targów były również Niemieckie Towarzystwo Rolnicze DLG oraz Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy.
Zainteresowanie wystawą wciąż rośnie. Na krajowej „dziesiątce” tworzyły się nawet zatory. Trudno było też znaleźć miejsca parkingowe.