Kujawsko-Pomorskie Inwestycje Drogowe (KPID) - spółka, dla której zielone światło zapalili w poniedziałek radni województwa, znów do czerwoności rozgrzewa spór o to, co, gdzie i za ile należy w regionie tworzyć. Szkoda, że w publicznej dyskusji najmocniej akcentowanym pytaniem jest „gdzie”. Owszem, to bardzo ważne dla rodzin 170 pracowników Zarządu Dróg Wojewódzkich (ZDW) z siedzibą w Bydgoszczy. Fakt, że spółka przejmująca większość zadań ZDW powstać ma w Toruniu, stawia zawodową przyszłość zamieszkałej w Bydgoszczy części załogi ZDW pod znakiem zapytania. Nie wszyscy pracownicy zbędni w zmarginalizowanym ZDW znajdą etat w spółce, innych do poszukiwania nowego pracodawcy być może zmuszą koszty codziennych dojazdów do pracy. Jest też prawdopodobne, że nowi szefowie KPID będą chcieli otoczyć się „swoimi” ludźmi, zwłaszcza na średnim szczeblu zarządzania. W dalszej perspektywie może to doprowadzić do sytuacji groźnej dla znacznie większej społeczności niż może setka rodzin. Dominacja w spółce - a przynajmniej w jej kierownictwie - ludzi z Torunia i okolic musi rodzić obawę o to, czy interesy Bydgoszczy będą w niej należycie reprezentowane. Etyka etyką, ale grabie zawsze grabią do siebie. Powie ktoś, że KPID jako samorządowa spółka będzie podlegała marszałkowskiej kontroli. No ale marszałek też z Torunia i szybko ten stan rzeczy się nie zmieni.
<!** reklama>Podejrzewam, że znajdą się Czytelnicy, którzy wytkną autorowi powyższego wywodu, że sieje zamęt i tworzy spiskową teorię dziejów. Uprzedzając ten zarzut, zapytam: jak to możliwe, że decyzja o takim znaczeniu za sprawą „Expressu Bydgoskiego” przeciekła do opinii publicznej dopiero w dniu postawienia jej pod głosowanie na sesji sejmiku województwa, a sami radni dowiedzieli się o projekcie uchwały raptem sześć dni wcześniej? O gęsiach fundowanych przez marszałka mieszkańcom regionu trąbi się z wielotygodniowym wyprzedzeniem, natomiast o KPID służby marszałkowskie nie puściły pary z ust. I jak tu wierzyć w czyste intencje?
(
Racjonalnych argumentów na rzecz lokalizacji KPID w Bydgoszczy można podać wiele. Najbardziej chyba przekonujący brzmi: Bydgoszcz wraz z powiatem bydgoskim tworzy zdecydowanie największe, bo półmilionowe, skupisko ludności w województwie. W związku z tym to tutaj najwięcej dróg powinno się budować i remontować. Logiczne zatem, że i tutaj jest najlepsze miejsce na siedzibę zarządcy dróg. Mimo to i wszyskie inne, łącznie z ambicjonalnymi, argumenty uważam, że pytanie „gdzie” nie jest najważniejsze. W jednej z naszych publikacji na temat KPID wyczytałem, że zobowiązania finansowe zaciągnięte przez tę spółkę w Europejskim Banku Inwestycyjnym sięgnąć mogą nawet 1,5 miliarda złotych. ZDW na inwestycje przeznacza rocznie około 100 milionów, natomiast zadłużenie regionu zbliża się do prawnie dopuszczalnego maksimum. I tu mamy dylemat o kapitalnym znaczeniu: najważniejsze pytanie nie brzmi „gdzie”, lecz „czy”. Czy tworzyć zewnętrzną spółkę z udziałem województwa, by móc dalej zadłużać się w celu budowy dróg, czy też nie tworzyć KPID i zabrać się do oszczędzania na drogach? Aby rzetelnie odpowiedzieć, potrzeba więcej informacji niż te, które zostały przekazane na ostatniej sesji sejmiku. Na razie można więc mówić tylko o ogólnej tendencji. W mojej ocenie, zadłużanie się na poczet rozbudowy i modernizacji dróg ma sens. Kredyty na ten cel zapewne uda się zdobyć na bardzo korzystnych warunkach. Jeśli zaś poważnie myślimy o rozwoju gospodarczym, to dobre drogi są tego podstawą. Nie wydaje się też prawdopodobne, by za sprawą KPID samorząd województwa mógł zbankrutować. To ma być spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, odpowiadająca za długi jedynie swoim, pewnie niezbyt pokaźnym majątkiem, a nie majątkiem jedynego wspólnika - województwa. Inna sprawa, że wielomilionowe kredyty będą wymagały poważniejszych gwarancji niż te, których może udzielić zarząd KPID. Kto ich udzieli, jeśli nie samorząd województwa?
