O kłopotach zakładu, produkującego m.in. materiały wybuchowe dla polskiej armii, „Express” pisze regularnie. Spółka działa na terenie byłego Zachemu i boryka się z trudnościami typowymi dla innych przedsiębiorstw, funkcjonujących na terenach, pozostałych po upadku chemicznego giganta. Najważniejszy problem to nadal nieuregulowana sprawa dostaw oraz cen wody i odbioru ścieków przez miejskie spółki.
[break]
Wsparcie zbrojeniówki
W czwartek pracownicy Nitro-Chemu przypomną o tym władzom Bydgoszczy.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją zakładu - wyjaśnia powody manifestacji Sławomir Obrębski z zakładowej „Solidarności”. - Od roku problemy funkcjonowania Nitro-Chemu, mimo naszych prób zainteresowania nimi władz miasta, pozostają nierozwiązane. Nie chcemy skończyć, jak Zachem.
Związkowcy boją się, bo w zbrojeniówce, do której należy przecież Nitro-Chem, coraz częściej mówi się o konieczności przeniesieniu produkcji zakładu poza Bydgoszcz. Chętnych na przejęcie produkcji nie brakuje.
Dziś Nitro-Chem to 300 pracowników. Kolejne setki osób zatrudniają firmy-kooperanci. Zakład, oprócz rozwijania produkcji dla armii, rozpoczął też produkcję na rynek cywilny.
- Polski potencjał obronny będzie rozwijany, a plany są bardzo ambitne - mówi Tomasz Ptaszyński, prezes Nitro-Chemu. - Inwestycje warte dziesiątki milionów złotych mogłyby trafić do Bydgoszczy, bo mamy już część potrzebnej infrastruktury i doświadczonych pracowników, choćby tych pozostałych po Zachemie. Kiedy rozmawiam o tym z przełożonymi, twardo pytają o warunki prowadzenia biznesu, a te proponowane przez Bydgoszcz są zaporowe.
- Czy Nitro-Chem wyprowadzi się z miasta? - pyta „Express”. - Rozmowy toczą się bardzo opornie. Jeżeli nie zmieni się nastawienie władz Bydgoszczy, nie będziemy mieli innego wyjścia - ostrzega prezes Ptaszyński.
Radzą sobie sami
Pracownicy bydgoskiego zakładu produkują nie tylko materiały wybuchowe dla polskiej armii i przemysłu wydobywczego oraz napełnia nimi amunicję. Od dwóch lat wytwarzają też folie do pakowania żywności dla przemysłu spożywczego, będąc jednym z najnowocześniejszych producentów w Polsce. Jest to możliwe dzięki zbudowaniu instalacji z pomocą środków unijnych.
- Staramy się rozwijać i unowocześniać produkcję - mówi Tomasz Ptaszyński, prezes Nitro-Chemu. - Podstawowa, wojskowa produkcja zakładu, oprócz polskiej armii, kupowana jest również między innymi przez Amerykanów i Izraelczyków, a to w naszej branży najtrudniejsze rynki do zdobycia.
Na początku listopada folie produkowane przez bydgoski zakład pozytywnie przeszły audyt bezpieczeństwa produktów dla żywności.
Po upadku Zachemu Nitro-Chem, podobnie, jak wielu innych przedsiębiorstw, działających na terenie upadłego giganta, stanął przed wieloma problemami. Niewiadomą stały się dostawy wody, odbiór ścieków, dostawy pary i energii. Dzięki własnym inwestycjom i współpracy w innymi firmami część z tych problemów udało się rozwiązać. Nitro-Chem zapewnił sobie dostawy niezbędnej do produkcji pary z bydgoskiej elektrociepłowni, dystrybuuje ją również dla innych firm, działających w sąsiedztwie.
- Zbudowaliśmy własny zbiornik na azot, potrzebny do naszej działalności, produkujemy sprężone powietrze - wymienia prezes Ptaszyński. - Zbudowaliśmy też własny neutralizator ścieków.
W planach Nitro-Chemu jest budowa własnych ujęć wody i oczyszczalni ścieków. Na to potrzeba jednak czasu - minimum dwóch lat.
