Mniej pieniędzy to mniej programów i niższe zarobki dziennikarzy. Prawdopodobnie budżet terenowych redakcji TVP został okrojony o połowę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 142886" sub="Każde dni otwarte w bydgoskim ośrodku telewizyjnym cieszą się ogromną popularnością wśród widzów z całego regionu Fot. Tadeusz Pawłowski">Kielce, Opole, Gorzów i Olsztyn - o tych miastach mówi się dziś w środowisku dziennikarzy telewizyjnych najgłośniej. Z powodu dramatycznie niskich wpływów z abonamentu tegoroczny budżet telewizji regionalnych został drastycznie obcięty. Słychać, że został okrojony nawet o połowę. Wymienione miasta są siedzibami najmniejszych oddziałów, którym kryzys zajrzał w oczy najwcześniej. W porównaniu z dotychczasowymi wydatkami na programy pieniędzy może starczyć najwyżej na... kwartał. Stąd, jak donosi „Gazeta Wyborcza”, zapowiadane lub już przeprowadzone cięcia: w Kielcach doświadczonych dziennikarzy i prezenterów wymieniono na młodych (tanich) pracowników, w Opolu zrezygnowano z wiadomości sportowych.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że te ekstremalne w nowszej historii telewizji regionalnej posunięcia nie dotyczą tylko małych ośrodków. Wrocławska prasa też odnotowała zmiany w produkcji lokalnej TVP. Z porannego pasma zniknął program informacyjny „Fakty”, po głównym wydaniu wiadomości nie ma już serwisu sportowego, niepewny jest los audycji publicystycznych. Nie sposób w tej sytuacji nie drżeć o przyszłość Telewizji Bydgoszcz.
Oficjalnie nikt z dziennikarzy mówić na ten temat nie może. - Wszystkie ośrodki są w tej samej sytuacji finansowej - usłyszeliśmy od jednego z nich. - Z całą pewnością już od lutego możemy się spodziewać mniejszej liczby programów, inne będą ukazywały się rzadziej. Stosunkowo dobrze trzymają się audycje poświęcone rolnictwu i ekologii, bo tam łatwiej znaleźć sponsorów. Sytuacja stała się bowiem na tyle absurdalna, że trzeba zabiegać o pieniądze z zewnątrz, na przykład od samorządów lub funduszy europejskich, żeby móc przygotować program. Łatwo sobie dopowiedzieć, jakie są możliwości przygotowania programów misyjnych. Kto wyłoży pieniądze na sponsoring audycji o kulturze, jeśli trudno nawet złapać fundatora przy transmisjach sportowych. A kiedy się już taki znajdzie, jest zaskoczony, że nasza profesjonalna produkcja jest często tak tania, że można cennik porównać z rachunkiem firm nagrywających wesela.
<!** reklama>Mniej pieniędzy w kasie na realizację to mniejsze dochody reporterów, wynagradzanych w zależności od liczby przygotowanych materiałów. - Jesteśmy w fatalnych nastrojach. Koledzy z PiK-a wywiesili nekrolog w proteście przeciwko okrojeniu budżetu radia publicznego. A ich udział w abonamencie jest większy od naszego - mówi jeden z dziennikarzy.
Czy przewidują własną formę protestu? W Opolu pojawiają się na ekranie telewizorów szare pasy z „zakłóceniami”, z komunikatem: „Bez publicznych pieniędzy nie będzie publicznej telewizji”. Planszę o prawdziwych przyczynach zniknięcia porannych „Faktów” we Wrocławiu zobaczyć można w czasie dotychczasowego nadawania programu. Jak się dowiedzieliśmy, adekwatna reklamówka przygotowywana jest też u nas. Dyrektor bydgoskiego ośrodka, Tomasz Pietraszak, po komentarz odsyła do rzecznika TVP, Stanisława Wojtera.
- We wtorek w Warszawie zaplanowane jest spotkanie szefów wszystkich oddziałów z zarządem. Poświęcone będzie programom informacyjnym - informuje krótko.
Biuro prasowe uprzedza nasze pytania o przyszłość bydgoskiego ośrodka telewizyjnego. Kilka zagadnień streszcza w komunikacie: „Ze względu na sytuację ekonomiczną TVP SA i przyjęty, zbilansowany budżet, oszczędności dotyczą wszystkich jednostek spółki”.