Nie przekonują nas głosy lekarzy, którzy przestrzegają, że grypa może przynieść cięższe powikłania niż covid. Na szczepienia, mimo że kosztują mniej niż standardowy zestaw do leczenia tygodniowego przeziębienia, decyduje się niewiele osób. Podobnie jak na maseczki ochronne. Nie widać ich w autobusach i tramwajach, nie widać w sklepach, nie widać nawet w aptekach, mimo że w aptekach czy przychodniach zdrowia nadal jest obowiązek zakładania maseczki. Ba, nawet o częstym i dokładnym myciu rąk wielu z nas już zapomniało, choć to przecież wymóg higieny, który powinien być przestrzegany niezależnie od pory roku i sytuacji epidemicznej.
Co znamienne, amnezja zdaje się dotykać także tych, którzy powinni stać na straży zdrowia całego narodu. Zniknęły gdzieś ostrzeżenia i grzywny za łamanie zakazów. W ciągu ostatnich miesięcy kilkanaście razy byłem w bydgoskich i podbydgoskich apteckach. Ani razu nie spotkałem z tym, że ktoś napomniał tam klienta, który nie założył maseczki.
