Pijani widzowie wrośli już w kraj- obraz koncertów odbywających się na Starym Rynku. Ostatnio jeden z nich zakłócił wieczór słuchaczom Muzycznego Ogrodu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 57918" sub="Tym razem bawiący się na Starym Rynku sami poradzili sobie z niedoszłym striptizerem. Woleliby jednak, aby takie sprawy załatwiali mundurowi. Niestety, ani jednego strażnika na rynku nie zauważyli. /Fot.Dariusz Bloch">Prawie 200 osób, które obserwowało na Starym Rynku ostatni występ Positive Christian Vibration, grupy grającej chrześcijańskie reggae, musiało przy okazji zobaczyć męski, na szczęście niekompletny, striptiz.
- Mężczyzna najpierw tańczył, właściwie zataczał się pod sceną, co już było niesmaczne. Potem jednak zaczął się rozbierać i potrącać widzów - mówi pan Mariusz, uczestnik koncertu. - Pewnie zdjąłby z siebie wszystko, gdyby nie interwencja kilku osób, które wyprowadziły go z rynku. Zastanawia mnie jednak, że w pobliżu nie było ani patrolu policji, ani Straży Miejskiej. Coś trzeba z tym zrobić, bo ten gość pojawił się również na Bydgoskich Impresjach Muzycznych.
<!** reklama left>Tymczasem, jak informują nasi Czytelnicy, na Starym Rynku panoszy się grupa ludzi, która w dość oryginalny sposób bierze udział w muzycznych imprezach. - Nakręciłem nawet króciutki filmik moją komórką, na którym widać taki „taniec” - śmieje się pan Bartek. - „Bohaterowie” nie są agresywni, raczej namolni, a ich obecność po pierwsze, odstrasza innych, po drugie, wystawia złe świadectwo naszemu miastu.
Zaskoczona sprawą jest Maria Sobczak, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury, formalnie organizatora Muzycznego Ogrodu - cyklu imprez, którego elementem był występ PCV. - Zawsze zawiadamiamy o naszych imprezach Straż Miejską. Jeśli to duże wydarzenia organizowane przez nas, zatrudniamy również ochronę. W przypadku Muzycznego Ogrodu sprawę pilotuje jednak Urząd Miasta.
Wydział spraw obywatelskich, w którym załatwia się formalności związane z imprezami masowymi, standardowo informuje Straż Miejską i policję o tego typu wydarzeniach. - Jeśli impreza jest masowa, to organizator musi zapewnić ochronę jej uczestnikom. Gdy jest mniejsza, nie musi tego robić, jednak my i tak zawiadamiamy o niej nasze służby - wyjaśnia Izabela Balcer z ratuszowego wydziału.
Nasi Czytelnicy patroli municypalnych na Starym Rynku nie zauważyli. Czy strażnicy zabezpieczali imprezę tamtego wieczoru, nie udało nam się ustalić. - Muszę sprawdzić grafiki, a także zapisy z wideomonitoringu - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej straży. - Sprawę na pewno wyjaśnimy. Rzecznik przyznaje jednak, że nie na każde wydarzenie, o którym strażnicy są informowani, wysyła się patrole.