Biedronka znalazła sposób na zbyt małą liczbę pracowników - zatrudnieni, którzy chorują i przyjdą do pracy mogą liczyć na dodatkowe profity. Sieć sklepów testuje w jednym z warszawskich sklepów system premiowania przeziębionych czy chorych na grypę pracowników, którzy postanowią zrezygnować z L-4.
- Dostaję 2300 zł brutto. Do tego teraz ta premia w wysokości 600 zł. Wiadomo, że to kupa kasy. Jak mnie nie rozłoży totalnie, to będę przychodzić chora do pracy. Gorzej z dzieciakiem. Tu nie będę ryzykować i samego z gorączką go nie zostawię - mówi portalowi finanse.wp.pl jedna z pracownic stołecznej Biedronki.
Jest to tzw. "premia absencyjna". Sklep wierzy, że dzięki bonusom zdecydowanie poprawi się frekwencja w pracy. Podobny system wprowadziła sieć Netto - tam można liczyć na dodatkowe 400 zł, a w Tesco 150 zł.
Premie za brak absencji nie są niczym nowym w handlu. Podnoszenie kwot pokazuje jednak, że markety mają problemy z liczbą pracowników. Co na to klienci, którzy mogą zarazić się od chorych pracowników?
Zobacz też: Zwolnienia po zakazie handlu w niedzielę? M. Morawiecki: Dzisiaj jest najlepszy rynek pracy od 25 lat
