https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brzydki pasztet z VAT-em

Katarzyna Oleksy
Mają dwa wyjścia: podnieść ceny lub zmniejszyć podawane klientom porcje. Szefowie restauracji już drżą przed zapowiadanym na nowy rok wzrostem stawki VAT na usługi gastronomiczne.

Mają dwa wyjścia: podnieść ceny lub zmniejszyć podawane klientom porcje. Szefowie restauracji już drżą przed zapowiadanym na nowy rok wzrostem stawki VAT na usługi gastronomiczne.

<!** Image 2 align=right alt="Image 67925" sub="Kierownictwo bydgoskiej „Telimeny” ma świadomość, że podwyżki cen dań w menu są nieuniknione / Fot. Tadeusz Pawłowski">Ma ona się zmienić z preferencyjnej, 7-procentowej, na wyższą aż o 15 procent. - Ceny z całą pewnością się zmienią, podejrzewam, że u nas wzrosną o około 3 złotych na porcji - mówi Arkadiusz Rybarczyk, kierownik restauracji „Ogniem i Mieczem”. Gizela Wichrowska, kierowniczka „Telimeny”, dodaje: - W górę idzie nie tylko VAT, ale też, na przykład, energia. Będziemy musieli obserwować rynek. Prawda jest taka, że Bydgoszcz nie ma zbyt bogatych klientów, a my nie chcemy go stracić. Na początku może wliczymy to w swoje koszta, będziemy starać się nie podwyższać cen - mówi szefowa restauracji, w której lunch zjemy już za 8 złotych. Za obiad składający się z dwóch dań, przykładowo sznycel z ziemniakami, bukietem surówek i żurek, zapłacimy 12 złotych. Od stycznia wszystko może skoczyć tu co najmniej o złotówkę. Jak dodaje kierowniczka, ceny wzrastają od dłuższego czasu.

<!** reklama>Widoczne jest to już w ulubionych przez bydgoszczan pizzeriach. W „Da Grasso” już płacimy o 4 złote więcej niż na początku roku. - W górę idą składniki, przede wszystkim ser, dlatego wyższe ceny były nieuniknione. Jeżeli będzie obowiązywał wyższy VAT, będziemy chcieli oszczędzić klientów i nie wprowadzimy kolejnej podwyżki - słyszymy w pizzerii.

Krzysztof Nowak, współwłaściciel „Meluzyny” i „Starego Portu” komentuje. - Jeśli nastąpi podwyżka, najpierw się jej przyjrzymy, ale prawdopodobnie będę mniej zarabiał i dodaje: - Teoretycznie moglibyśmy zmienić gramaturę dań, ale tego nikt przecież by nie chciał. Jeśli już, to podzielimy się z klientem kosztami. Nie podwyższymy stawki o 15 procent, a około 5-7 - mówi szef restauracji. Obecnie za karkówkę z grilla z frytkami i surówką zapłacimy tu 28 złotych.

Najmniejsze powody do obaw mają wielbiciele bydgoskich barów mlecznych. Tu podwyżki będą minimalne ze względu na możliwość dofinansowania.

Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów, wyjaśnia, że to, czy 7-procentowa stawka zostanie utrzymana okaże się w grudniu. - Wchodząc do Unii, wynegocjowaliśmy niższe stawki, między innymi, w gastronomii. Teoretycznie okres przejściowy kończy się w grudniu, wtedy powinniśmy przejść na 22 procent - wyjaśnia. Jednak latem Komisja Europejska przedstawiła projekt dyrektywy, zgodnie z którym ulgowa stawka ma obowiązywać do końca 2010 roku. - Jednogłośne „za” muszą być wszystkie państwa członkowskie, a Niemcy się sprzeciwiają. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Mamy nadzieję, że pójdą nam na rękę w tej kwestii, a my będziemy musieli ustąpić przy innej okazji - komentuje Jakub Lutyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski