Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brąz jak złoto - medal jak polisa

Michał Żurowski
Ależ to był piątek! W południe brąz, wieczorem dwa złote medale. A dzięki temu, z siedmiu - ośmiu (licząc dwie w rzucie młotem) weekendowych szans, wykorzystane zostały trzy. Choć to mniej niż połowa, aż trzy!

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Ależ to był piątek! W południe brąz, wieczorem dwa złote medale. A dzięki temu, z siedmiu - ośmiu (licząc dwie w rzucie młotem) weekendowych szans, wykorzystane zostały trzy. Choć to mniej niż połowa, aż trzy! Bo raz, że nigdy nie jest tak, by liczba pretendentów równała się liczbie medali, a dwa - akurat ich zdobywcy wykorzystali swoje szanse w 100 procentach. Tak, wioślarki też. Wszak ten brąz (niby tylko brąz), lśnił jak złoto. One swą szansę - i siebie - wycisnęły niczym cytrynę, do cna. Pewnie, że chciałoby się więcej: by czwórka wioślarzy była co roku młodsza i silniejsza, a młody Czerniak najszybciej w karierze popłynął od razu w olimpijskim finale.<!** reklama> Chciałoby się, by Bogacka trafiła w sobotę tak ze dwie dziesiątki zamiast dziewiątek. Fajnie by było, gdyby bardzo daleko rzucający młotem, ale palący próby Fajdek łączył fantazję i krzepę debiutanta z wyrachowaniem rutyniarza, a jednocześnie, by upływ czasu nie dotyczył mistrza sprzed 12 lat z Sydney - Ziółkowskiego. Tylko, że aż tak dobrze - tylu cudów naraz - to nie ma. Pisząc te słowa, nie wiem, jak powiodło się naszemu Dołędze, ale czekając na ostatnie wyścigi deskarzy, kolejne mecze siatkarzy, starty lekkoatletów i kajakarzy, myślę sobie tak: cieszmy się z tego, co mamy. To miały być dla Polaków trudne igrzyska. I takie są. Ale są i medale, także te najcenniejsze - złote. Pewnie jedyne, jakie łaskawie zauważy świat - współczesny bezwzględny świat, w którym często liczą się tylko zwycięzcy. Srebrnych i brązowych medalistów umiemy na szczęście docenić sami. Od kilku lat także materialnie - tzw. emeryturami olimpijskimi. Ciekawe, że w relacjach z zawodów sprawozdawcy unikają tego tematu jak czegoś wstydliwego. No, bo wiadomo - idea coubertinowska, zaszczyt reprezentowania kraju, okazja na zapisanie się w historii - to owszem. A szmal& tak tylko przy okazji. Tymczasem nie. Czego tu się wstydzić? Sportowa kariera nie trwa wiecznie. Jak by nie ułożyły się losy naszych medalistów - a nie każdy umie się odnaleźć „za metą” - comiesięczny zastrzyk na konto (około 3 tys. zł) jakoś ich zabezpieczy. Jakież to symptomatyczne: świadczenia zapewnili sobie dotąd w Londynie przedstawiciele strzelectwa, wioślarstwa, podnoszenia ciężarów i lekkiej atletyki. Piłkarzy (biorących miesięcznie tyle, albo i więcej, co Fularczyk z Michalską rocznie) w ogóle w Londynie nie ma, tenisiści wzięli lanie, a medale mamy w dyscyplinach, w których trudno o kokosy. Nawet Orlen nie będzie Majewskiemu tankował konta wiecznie. Ziółkowski i wioślarscy dominatorzy swoje olimpijskie polisy na życie wywalczyli już na poprzednich igrzyskach. Czerniak i Fajdek jeszcze zdążą je zdobyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!