Ostatnie wydarzenia sprawiły, że Polski Związek Piłki Nożnej chce mieć kontrolę nad zmianami właścicielskimi w polskich klubach.
Prezes związku Zbigniew Boniek doszedł do wniosku, że trzeba chronić kluby przed potencjalnymi nierzetelnymi właścicielami, po tym jak Bogusław Cupiał (Telefonika) sprzedał Wisłę Kraków firmie Jakuba Meresińskiego. A ten - kiedy wyszły na jaw wszystkie jego grzeszki (podrabiane dyplomy szkolne, pranie brudnych pieniędzy - o co oskarża go prokuratura) - odsprzedał ją szybko Towarzystwu Sportowemu Wisła.
Na łamach „Przeglądu Sportowego” szef polskiego futbolu nie ukrywa, że związek w takich sytuacjach ma związane ręce, bo właściciel może sprzedawać swoje udziały komu chce. Teraz ma to się zmienić i PZPN zamierza w przypadku zmian dokładnie prześwietlić kondycję finansową klubu. Chodzi o pewne gwarancje finansowe, a nie tylko o zaprezentowanie związkowi nowej struktury właścicielskiej.
- Licencja byłaby przepisana po ponownej weryfikacji. Nie mogę zabronić panu X kupienia klubu Y, ale nie jest powiedziane, że muszę mu dać prawo gry w ekstraklasie, jeśli jestem pewny, że pan X nie ma na to pieniędzy, a dokumenty, które przedłożył, żeby go przejąć, są fałszywe. Chcemy pełnej przejrzystości i zdrowej piłki, a to będzie gwarantowała modyfikacja przepisów - deklaruje „Zibi”.
Związek myśli też o tym, żeby potencjalnie nowy nabywca spółki przedstawiał też zaświadczenie o niekaralności.
Ewentualna negatywna - czytamy w „PS” - weryfikacja nowego właściciela mogłaby zakończyć się nawet wyrzuceniem zespołu z rozgrywek. Idea wydaje się więc bardzo słuszna. Im mniej hochsztaplerów w polskiej piłce, tym lepiej.
Swoje zdanie na ten temat ma również Krzysztof Sachs, przewodniczący Komisji do spraw Licencji Klubowych PZPN.
- Ja naprawdę na razie nie widzę, obym nie wykrakał, czegoś tak niebezpiecznego, żeby Wisła miała zakończyć swój byt. O wiele bardziej groźne są sytuacje, których doświadczyliśmy w przypadku Polonii Warszawa, Widzewa Łódź i Zawiszy Bydgoszcz, bo ich właściciele w ten czy inny sposób doprowadzili do tego, że kluby praktycznie zniknęły z mapy profesjonalnej polskiej piłki. Stało się tak, choć ich właściciele nie byli przestępcami i nie wiemy nic o ich kłopotach z prawem. A jednak ich nieodpowiedzialność doprowadziła do zniknięcia niezwykle zasłużonych piłkarskich marek - mówił niedawno Sachs w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna”.
- Krótko mówiąc - dodaje szef od licencji klubowych - na dzisiaj mniej mnie niepokoi to, że jest podejrzenie, iż właściciel klubu sfałszował maturę, niż to, że właściciel klubu trzy miesiące temu doprowadził do tego, że w Bydgoszczy futbol na wysokim poziomie przestał istnieć. Jeśli więc chcielibyśmy coś zmieniać, może warto rozpocząć dyskusję nad wprowadzeniem modelu niemieckiego, gdzie przynajmniej 51 procent akcji zawsze należy do oryginalnego stowarzyszenia, które klub zakładało, a komercyjny właściciel nie może mieć większości - proponuje Sachs.
Taki wariant zapewne nie skłoniłby jednak Radosława Osucha do kupienia kilka lat temu Zawiszy. Natomiast propozycja Bońka postawiłaby pod znakiem zapytania (a raczej zablokowała) przejęcie od Osucha klubu przez Artura Czarneckiego. A tak leci kabarecik...