Część mieszkańców kompleksu, w którym dwa tygodnie temu wybuchła butla z gazem, wróciła do strefy zero. - Gdy była rozbiórka, u siostry pękła ściana, ale mieszkać można - mówi pani Patrycja.
<!** Image 3 align=none alt="Image 182805" sub="Pani Patrycja wróciła do swojego mieszkania, ale musi szukać nowego dachu nad głową. Właściciel domu wypowiedział jej umowę Fot.: Tymon Markowski">Dwa tygodnie temu razem z najmłodszym synkiem i innymi lokatorami kamienicy przy ul. Grudziądzkiej 23 trafiła do byłej noclegowni przy ul. Zygmunta Augusta.
Stary dom, nowe kłopoty
Kompleks, w którym doszło do wybuchu, składa się z trzech części. Pani Patrycja mieszka w tej najmniej uszkodzonej. Jeszcze tego samego dnia mogła wrócić do mieszkania. Idziemy do niej. Na klatce jest ciemno, schody są strome. - Po wybuchu właściciel wypowiedział nam umowę, nikogo tu nie chce. Ale podobno stan konstrukcji jest dobry. Tylko u siostry, która mieszka w drugiej części budynku, podczas rozbiórki pękła ściana. Ale mogła wrócić - opowiada drobnej postury kobieta. Bardziej niż losem sąsiadów, u których doszło do eksplozji, martwi się sobą. - Szukamy mieszkania, ale jesteśmy pięcioosobową rodziną, a koszty wynajmu na początek są duże. Ale wyniesiemy się stąd. Znaleźliśmy jedno ogłoszenie na tej samej ulicy. Ale tej Grudziądzkiej to już się boimy... - mówi pani Patrycja.
<!** reklama>Wczoraj w kamienicy nie zastaliśmy nikogo prócz niej. Na zewnątrz dwóch mężczyzn porządkowało gruz. Co będzie z całością? Nie wiedzą. Oni tylko mają posprzątać. Z właścicielem obiektu nie udało nam się skontaktować.
Obowiązkowe, ale...
- Teraz prowadzone są działania administracyjne i piłeczka jest po stronie właściciela. Dostał nakaz sporządzenia ekspertyzy przez osoby do tego uprawnione, z której dowiemy się, co trzeba z budynkiem zrobić - wyjaśnia Krzysztof Dudek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Czy właściciel kamienicę rozbuduje, wyremontuje czy rozbierze, to jego sprawa. Ale żeby coś rozebrać, też potrzebny jest projekt - mówi inspektor. Czy w budynku były prowadzone kontrole instalacji? Okazuje się, że nie, ponieważ... wcale nie musi ich być. - Regularne przeglądy to obowiązek właściciela, ale nikt nad nim nie stoi i nie pilnuje go. Każdy z nas ma obowiązek chodzić z dziećmi do lekarza, ale nikt nie sprawdza, czy to robimy - dodaje Krzysztof Dudek.
Do wybuchu butli z gazem w budynku przy ul. Grudziądzkiej doszło dwa tygodnie temu nad ranem. Osoby, w mieszkaniu których nastąpiła eksplozja, nadal przebywają w szpitalu. Ich bezpośredni sąsiedzi, pani Barbara i pan Bogdan, do końca roku będą mieszkali w dawnej noclegowni przy ul. Zygmunta Augusta. Potem wynajmą sobie nowe mieszkanie.